27 maja 2012

Wybieram wolność


Czytając ostatni wpis redaktora Grzegorza Chlasty skierowany do Pani Ewy Wanat mam nieodparte wrażenie, że przypomina on słowa wypowiedziane podczas jednej z sejmowych debat przez Jarosława Kaczyńskiego: nie przekonają nas, że czarne jest czarne a białe jest białe. I rzeczywiście, mnie Pan redaktor Chlasta nie przekonał, że PRL - kraina octem i cenzurą płynąca - jest lepszy od wolności i demokracji.
Odpowiedź na pytanie jakie stawia na początku autor felietonu „Droga Ewo…” wcale nie jest tak jednoznaczna jak próbuje to przedstawić. Czy bowiem gdyby nie było PRLu tylko kraj wolnych ludzi, to w Polsce nie mogłoby powstać dobre kino. Z pewnością byłoby to kino inne, dostarczające innych wzruszeń, radości, przemyśleń, ale wcale bym nie przesądzał, że gorsze. Być może nawet bogatsze o problemy ogólnoludzkie, dotykające materii zrozumiałej także poza Polską. Bo choć także dziś filmy Barei nas śmieszą, to przecież śmieszą tylko nas. Przygody francuskiego żandarma, w którego rolę wcielił się niezapomniany Louis de Funes śmieszą pod każdą szerokością geograficzną. Być może trudno sobie wyobrazić Tadeusza Kantora odprowadzającego „miesiąc w miesiąc ZUS za siebie i cały zespół”, ale też trudno sobie wyobrazić jak wiele stracił Polski teatr i kino przez stan wojenny i, nie waham się użyć tego słowa, bohaterskie zachowanie wielu aktorów, którzy odmówili współpracy z komunistycznym reżimem po wprowadzeniu stanu wojennego.
Nie rozumiem również skąd tak pesymistyczny wniosek i troska o dzisiejszy program TVP Kultura, gdyby nie PRL. Być może oglądalibyśmy filmy polskie a nie tak jak teraz, gdy piszę te słowa tzw. nowe kino chińskie. Ciekawe, interesujące, porywające rozmachem, ale też niewiele zawdzięczające PRLowi. I nie wątpię, jak pisze red. Chlasta, że w obecnych czasach prezes TVP bardziej interesuje się reklamami niż tym co między nimi. Ale niesprawiedliwością jest pokazywanie tylko jednej strony medalu. Jak funkcjonowała telewizyjna i radiowa maszyna propagandy w PRLu można wnioskować choćby ze słynnej sceny z korytarza z przywołanego w tekście red. Chlasty filmu Andrzeja Wajdy „Człowiek z marmuru”. Czy w związku z tym trzeba coś jeszcze dopowiadać? Pisać o cenzurze, konieczności samo ograniczania się artystów i wszechwładzy biura partyjnego za publiczne pieniądze?
Zazdroszczę redaktorowi Chlaście, że rozmawiał z Fukuyamą. Tym samym, który ogłaszał przecież koniec świata historii, by zaraz potem zmienić zdanie. W sprawie wolności nie może być dyskusji. Wszelkie próby grzebania przy tak podstawowej wartości wcześniej czy później, zawsze kończą się jej ograniczeniem, która nikomu nie służy – zwłaszcza kulturze.
Niemcy tak często są pokazywane jako wzór dla nas. Podobnie czyni w swoim tekście redaktor Chlasta. I ma rację. Mają choćby świetne rozwiązanie problemu płacenia podatku przez przedsiębiorców od faktury VAT, gdy nie uzyskają wynagrodzenia za wykonaną usługę. Warte polecenia i przeniesienia na polski grunt. Ale rozbuchane państwo socjalne jakie zafundowali sobie Niemcy to także problemy. Dług Berlina trzykrotnie przewyższa jego budżet. Podobne zadłużenie dotyczy nie tylko zresztą stolicy Niemiec. Słowem z tym przenoszeniem wzorów różnie bywa.
I już na sam koniec. Odnoszę wrażenie, że Pan Grzegorz Chlasta roztkliwiając się nad rozterkami pracowników korporacji przyrównuje je niemal do cierpień młodego Wertera. A tak nie jest. Niezależnie jak duże towarzyszy ich pracy upokorzenie, zawsze mają wybór. Brać udział w wyścigu szczurów lub nie. W PRLu nie mieli żadnego. I to jest właśnie ta zasadnicza różnica. I to jest właśnie wolność, którą coraz mniej szanujemy, bo tak szybko zapominamy o przeszłości. 

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...