11 maja 2012

Wojna plakatowa

Hanna Gronkiewicz-Waltz ma niezwykłą umiejętność zwracania na siebie uwagi. Niestety rzadko wiąże się to z jej osiągnięciami inwestycyjnymi w Warszawie. Częściej mowa o jej wpadkach, nietrafionych wyborach personalnych poprzedzanych ustawianymi konkursami, próbach blokowania demokratycznych wyborów jak na Ursynowie, czy rozkopanym centrum miasta przed największą sportową imprezą w powojennej Polsce. Do tej listy wpadek, którą można by jeszcze rozbudować, dochodzi kolejna, mało wysublimowana forma walki stricte politycznej ze związkiem zawodowym.




Niezależnie od tego jak duży był wpływ na decyzję Warexpo Pani Prezydent, odpowiedzialność w całości spada na nią i na rządzącą miastem Platformę. Można się zgadzać lub nie z postulatami Solidarności, jednakże skuteczna blokada możliwości wieszania plakatów nosi znamiona nie tylko działalności na szkodę spółki, ale przede wszystkim jest pozbawiona racjonalnych znamion.
Ta sytuacja wymusza na nowo pytanie o prywatyzację spółek miejskich. Już w 2006 roku, ubiegając się po raz pierwszy o Prezydenturę, Gronkiewicz-Waltz przekonywała, że dokona prywatyzacji większości spółek. Niestety, tak jak i z wieloma innymi obietnicami, słowa nie dotrzymała. Można snuć tylko domysły po co miastu przedsiębiorstwo takie jak Warexpo. Złośliwi mogą dodać, że właśnie po to, aby posiadać skuteczne narzędzie do walki z polityczną opozycją. I trzeba przyznać, że niezależnie jak prawdziwe jest to stwierdzenie, miejska spółka, której właścicielem jest miasto, skutecznie włączyła się do tej walki. Zdaje się, że prywatne przedsiębiorstwo, nie będące w rękach polityków, nie odmówiłoby łatwego i szybkiego zarobku. Miasto, rządzone przez Hannę Gronkiewicz-Waltz stać najwyraźniej na to, aby brać tylko tych klientów, których ono wskaże.
Decyzja Warexpo niestety wpisuje się w katalog złych praktyk. Przez Hannę Gronkiewicz-Waltz i rządzącą Platformę Warszawa zostaje wciągnięta w awanturę, która ani nie przynosi prestiżu ani też nie kieruje dyskusji na sprawy naprawdę ważne. A przecież nic nie stoi na przeszkodzie, aby urażeni posłowie, których zdjęcia umieszczono na plakacie, podjęli akcję informacyjną na temat reformy emerytalnej. Sam wciąż mam niedosyt informacji. I choć wiem, że zmiany są niezbędne, chciałbym, aby możliwości wypowiedzi, także tej zewnętrznej, były przynajmniej zbliżone dla każdej ze stron. Odmawiając Solidarności wywieszenia plakatów, władze Warszawy wpisują się tylko w głupi spór o nic, który siłą rzeczy kieruje sympatię warszawiaków w ramiona słabszych i pokrzywdzonych w tym sporze. A to sprawie reformy emerytalnej nie służy.

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...