22 lutego 2015

Czy Ogórek przemówi?

– To jest niebanalna kandydatka, która prowadzi niebanalną kampanię wyborczą. Jestem podekscytowany, dlatego, że jest to nowy sposób prowadzenia kampanii. Magdalena Ogórek uważa po prostu, że na tym etapie należy być powściągliwym – tak Leszek Miller, przewodniczący SLD komentował w programie „Po przecinku” w TVP Info przedłużające się milczenie Magdaleny Ogórek, kandydatki SLD na prezydenta RP.” (TVP Info, 11.02.2015). Ogórek jest kandydatką SLD od 9 stycznia. Minął ponad miesiąc od kiedy stara się pozyskać głosy wyborców. W tym czasie jej aktywność na polu komunikacji z wyborcami poprzez media osiągnęła niespotykany wynik. Nie udzieliła żadnej wypowiedzi ani nie uczestniczyła w żadnej debacie telewizyjno-radiowej.


Trudno odmówić kandydatce SLD wiedzy, umiejętności wysławiania czy też kindersztuby. Wszak ma obycie telewizyjne a i jej wcześniejsze wypowiedzi, zanim zdecydowała się ubiegać o fotel prezydencki, co prawda mocno skoncentrowane na określonej tematyce, to jednak wskazywały, że potrafi zachować się przed kamerą a mikrofon jej nie peszy.
Tym trudniej zrozumieć politykę ciągłego odmawiania publicznych wypowiedzi. Być może Leszek Miller ma rację, mówiąc, że Magdalena Ogórek to niebanalna kandydatka. Jednak ciągłe odmawianie komentarzy stawia pod znakiem zapytania czy mamy jeszcze do czynienia choćby w najmniejszym stopniu z politykiem niezależnym a co ważniejsze, zdolnym do samodzielnego myślenia. Czy może to tylko przysłowiowa „paprotka”, której roli już nawet nikt nie chce ukrywać.
Magdalena Ogórek być może jeszcze przez chwilę będzie w stanie wzbudzać zainteresowanie swoim milczeniem. Być może jej uroda będzie wzbudzać jeszcze przez moment zainteresowanie zagranicznych mediów. Ale czy będzie umiała wzbudzić zainteresowanie wyborców jeśli jej przekaz ograniczy się jedynie do ciągłego odmawiania i mówienia ustami Leszka Millera? Być może tak, ale wówczas pozostanie jej jedynie sesja zdjęciowa w Playboyu albo CKMie. Tam wszak nie trzeba mówić – obraz wystarczy.

03 lutego 2015

Taka piękna porażka

Jeśli Bronisław Komorowski potwierdzi ostatecznie start w wyborach prezydenckich, a trudno przypuszczać by było inaczej, to będzie jedynym poważnym kandydatem na urząd Prezydenta. Trudno bowiem uznać by politycy drugiego a czasem nawet jeszcze dalszego szeregu stanowili jakąkolwiek konkurencję dla prezydenta Komorowskiego. To trochę tak, jakby drużyna z ekstraklasy miała grać finał Pucharu Polski z drużyną z III ligi a może nawet okręgówki. Wynik jest więc łatwy do przewidzenia.

Poważni gracze na scenie politycznej odkryli już karty. Prawo i Sprawiedliwość zamiast lidera wystawia parlamentarzystę Andrzeja Dudę.  Zresztą sam Kaczyński nie ukrywał, że jego główny cel to zwycięstwo w wyborach parlamentarnych. Trudno jednak uwierzyć, by była to jedyna i główna przesłanka stawiania na mało znanego polityka, którego doświadczenie polityczne jest znacznie mniejsze aniżeli lidera. Wytłumaczenie jest znacznie prostsze. Jarosław Kaczyński nie wygra wyborów prezydenckich. Dlatego stawia na polityka mniejszego formatu, który walczy o godną porażkę, a tę definiować będzie rezultat uzyskany w czasie wyborów. Miarą sukces, i o to walczy Duda, będzie druga tura.

Znacznie trudniej zrozumieć liderów SLD. Wybory samorządowe, jakby nie czytać wyników, zakończyły się porażką lewicy. Zaklinanie rzeczywistości w postaci wymieniania kilku miejsc, w których Sojusz zdobył mandaty przypomina farsę, którą uzupełnia nominacja dla pani Małgorzaty Ogórek. Jeśli Leszek Miller uważa, że ta kandydatura może stanowić jakiekolwiek zagrożenie dla Bronisława Komorowskiego, to chyba tylko – z całym szacunkiem – w kategorii urody. Tej, kandydatce SLD odmówić nie sposób. Sęk w tym, że wybory prezydenckie, to nie konkurs piękności a wskazywanie kandydatki bez doświadczenia, bez przygotowania jest działaniem mało roztropnym. Można było sobie wyobrazić, że właśnie wybory prezydenckie, zaraz przed wyborami parlamentarnymi będą szansą na budowę albo silnego bloku lewicowego, skupionego wokół jednej, lewicowej lub centrolewicowej postaci bądź staną się trampoliną dla słabnących wyników sondażowych SLD i całej lewicy.

Sojusz miał w tej sprawie najwięcej aktywów. Największy klub parlamentarny, największy budżet, największe struktury. Rozpadający się Twój Ruch, dryfujący na granicy błędu statystycznego, pogrążony we własnym stowarzyszeniu Ryszard Kalisz czy mało widoczna i rozpoznawalna Unia Pracy to wbrew pozorom wciąż atrakcyjne postacie i środowiska, które rozdrobnione nie stanowią żadnej siły. Stąd trudno zrozumieć upór działaczy SLD w dążeniu do destrukcji i brak ruchów, przynajmniej widocznych dla szerokiej publiczności, zmierzających do zebrania wszystkich, którzy mogą zwiększyć szanse Millera na uzyskanie dobrego wyniku w wyborach parlamentarnych a co w niedalekiej przyszłości mogło mu dać silną reprezentację parlamentarną i być może udział we władzy. Odrzucenie kandydatury Kalisza, zawieszenie Napieralskiego to wszystko nie tworzy dobrej aury wokół lidera jak i samego SLD. Co gorsza, oprócz Małgorzaty Ogórek, o której niewiele wiadomo, a to co ujawniają media o jej życiu i karierze zawodowej wcale jej nie pomaga, wybory prezydenckie staną się plebiscytem także dla kilku innych lewicowych kandydatów. Swój udział zapowiedział już Janusz Palikot, zastanawia się Ryszard Kalisz, pewne jest, że wystartuje Anna Grodzka i też nie wiadomo co zrobi Unia Pracy. Na łaskę prezydenta Komorowskiego liczy też Piotr Ikonowicz, który również zgłasza swoje aspiracje prezydenckie. W sumie więc może być tak, że o lewicowy elektorat ubiegać się będzie czterech a być może nawet sześciu kandydatów.

Czyż to nie będzie piękna porażka całej lewicy?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...