26 stycznia 2010

Drapacz Lekarski


Drapacz lekarski, inaczej knikus benedyktyński, to jak podaje wikipedia, roślina, która dawniej była stosowana w dużych ilościach jako środek wymiotny. Dziś z powodzeniem rolę tej, skądinąd ciekawej choć mało atrakcyjnej wizualnie rośliny, przejął marszałek Niesiołowski. Rzecz jasna jedynie w zakresie działania wymiotnego.

Od jakiegoś czasu słowa Niesiołowskiego budzić mogą odrazę. Całym sobą, każdą publiczną wypowiedzią, wicemarszałek przekonuje, że jest człowiekiem niegodnym, dalekim od umiejętności posługiwania się czystą polszczyzną, dodatkowo zabarwioną chamstwem i brakiem wyczucia. W żaden sposób nie próbuję deprecjonować Jego zasług dla niepodległości Polski. Jednak nawet niewyobrażalnie duże zasługi nie zwalniają nikogo z kultury osobistej czy zwykłej przyzwoitości. Mogę przyjąć, że w politycznej retoryce będzie on próbował wykazać wyższość Donalda Tuska nad pozostałymi kandydatami ubiegającymi się o prezydenturę. Rozumiem, że nie stać go na dobre słowo o kimkolwiek innym, jeżeli nie posiada wytatuowanego na piersi logo PO. Nawet Zbigniew Chlebowski uchodzi za lepszego człowieka niż którykolwiek przeciwnik polityczny, do czego ostatnio próbuje przekonać opinię publiczną czym bulwersuje i rozśmiesza zarazem nawet przychylnych Jego formacji dziennikarzy. Zaślepienie, brak ogłady, chamstwo i brak choćby jednej opinii pozbawionej mniej lub bardziej dosłownej złośliwości, powoduje, że na widok Niesiołowskiego dostać można odruchu wymiotnego. A szkoda, bo przecież pełniona przez Niego publiczna funkcja, może służyć nie tylko do nadzwyczaj licznych prezentacji własnego, mało atrakcyjnego emploi awanturnika, ale także budowania kultury politycznej i parlamentarnej w naszym kraju. A tak, palikotyzacja życia publicznego postępuję, a Niesiołowski staje się powoli kolejnym, dramatycznie nieprzyjemnym środkiem na nudności.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...