23 marca 2008

Pitera zamiata afery PO!

Co chwila ogólnopolskie dzienniki donoszą o skandalicznych praktykach zatrudniania „swoich” w urzędach publicznych przez działaczy Platformy. Nie ma tygodnia, aby media nie informowały o wyjątkowej kreatywności w zatrudnianiu członków rodzin, partii i znajomych przez poszczególnych działaczy. Bezczelność niektórych sięgnęła już granic zdrowego rozsądku, co najlepiej wyrażają słowa radnej PO z Bielan, Pani Neski, która na pytanie o zatrudnienie synowej w jednostce podległej urzędowi marszałkowskiemu, odpowiedziała: „Syn ożenił się we wrześniu, a ja już w listopadzie załatwiłam pracę Ani przez radnego kolegę z Platformy Roberta Wróbla. On jest tam kierownikiem. Nie wiem czy dobrze zrobiłam, może powinnam się postarać o lepszą?" (Gazeta Stołeczna, 15/03/2008).

Jeśli ktoś jednak sądzi, że cytowane słowa są oburzające, to lepiej, aby miał okazję wysłuchać bzdur wypowiadanych w publicznej telewizji przez osobę, która została powołana do walki z korupcją – minister Julię Piterę. Skandaliczne mijanie się z prawdą przez Piterę dopiero może doprowadzić do rozpaczy, zwłaszcza tych, dla których banalne mechanizmy korupcji politycznej przy rozstrzyganiu konkursów na kierownicze stanowiska w warszawskim ratuszu czy jednostkach samorządowych są proste i zrozumiałe jak równanie 2 + 2. Ale przedstawmy fakty.


17 marca o godzinie 8.15 TVP1 wyemitowała program „Kwadrans po ósmej”, którego gośćmi były: Julia Pitera i Grażyna Kopińska (fundacja Batorego). Gościnnie wypowiadał się również radny Tarnowa Krzysztof Nowak, który przedstawił skandaliczną procedurę obsadzenia jednej z państwowych spółek przez osobę związaną z ministrem gospodarki.


Program zdominowała jednak dyskusja wokół afery związanej z ustawianiem konkursów w warszawskim ratuszu. Koronnym argumentem Julii Pitery, wskazującym, że wbrew zdrowemu rozsądkowi należy twierdzić, iż wszystko jest w porządku, to liczby. Otóż Pani minister powiada, że w Warszawie przeprowadzono ponad 548 konkursów, z czego zanegowano i podważono wyniki jedynie 16! W tym miejscu pozwolę sobie jedynie powtórzyć za Grażyną Kopińską: aż w 16.


Pitera powiada, że na konkursy, których prawidłowość podważali dziennikarze nie wpłynęła żadna skarga. A ja zadaję pytanie: za co płacimy Pani Piterze i dlaczego sama nie podjęła żadnych kroków? Czy mechanizmy przedstawione przez Gazetę Wyborczą są nie dość zrozumiałe dla ministerialnej głowy? Gdzie jest wiecznie walcząca i węsząca za korupcją działaczka? Czy, gdy afery dotyczą jej koleżków z partii, to ostrze sprawiedliwości zostało stępione? I poza tym, jak można, tych wszystkich, którzy uczestniczyli w ustawianych konkursach nazywać tchórzami, jak pozwoliła sobie na to Pitera w rozmowie z dziennikarzem Gazety Wyborczej, tylko dlatego, że nie mają dość siły ani odwagi by walczyć z układem stworzonym w mieście pod skrzydłami Prezydent Gronkiewicz-Waltz (Gazeta Wyborcza, 1/03/2008, Ustawione konkursy i uniki Ratusza).


Oburzające jest stanowcze NIE Julii Pitery, gdy wskazywano, że w aferze obejmującej warszawski ratusz chodzi o obsadę kierowniczych stanowisk a nie podrzędnych stanowisk urzędniczych (Pitera twierdziła, że ujawnione przez gazetę konkursy dotyczyły stanowisk niekierowniczych). Owo zaprzeczenie wiele tłumaczy w zrozumieniu postępowania Pani Pitery. Pomijam, że nawet gdyby opisywana przez wyborczą afera dotyczyła nawet najniższego stanowiska w ratuszu, to powinna ona zainteresować minister ds. korupcji w rządzie Tuska. Ale w tym miejscu trzeba stanowczo powiedzieć, że Pitera kłamie. Wystarczy przeczytać klika artykułów by wiedzieć, że rzecz dotyczy rozstrzygnięć konkursów na stanowiska kierownicze: dyrektorów i wicedyrektorów biur urzędu miasta (najlepszym przykładem jest choćby procedura wyłaniania dyrektora biura promocji – Gazeta Wyborcza, 2/02/2008, Posady dla znajomych oraz Gazeta Wyborcza, 16/02/2008, Prezydent Warszawy, wciąż wybiera jak chce).


I rzecz ostatnia odnosząca się do przykładu podanego przez radnego Nowaka. Kiedy ten podał oburzający fakt obsadzenia funkcji kierowniczej przez znajomego ministra Grada, to został przez Panią minister skarcony z sugestią, iż podobnych spraw nie powinno się wyciągać pod ocenę publiczną. Jest to więc przejaw jawnej próby zamiatania własnych, skandalicznych praktyk pod polityczny dywanik, na użytek aktualnych korzyści partyjnych. Jakby nie dostrzegając, że radny Tarnowa wyczerpał już wszystkie możliwe sposoby przeciwdziałania podobnym praktykom w Małopolsce a jego publiczne oświadczenie jest wołaniem o pomoc do osoby, która podobne sprawy powinna od ręki brać pod pręgierz i rozstrzygać zgodnie z prawem i zasadami… choćby przyzwoitości.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...