10 listopada 2014

ROGACKI KAMIŃSKI HOFMAN DOWN

Posłów PiS, którzy udali się de facto na wycieczkę do Madrytu z małżonkami zgubiła pycha. To zresztą niejedyny przypadek w ostatnich latach, kiedy nadmierna wiara we własną bezkarność prowadzi do spektakularnych upadków modelowo układających się karier polityków młodego pokolenia. Większość z nich, po jakiejkolwiek wpadce, znika z życia publicznego bez śladu. Trudno powiedzieć już dziś co będzie z posłami Prawa i Sprawiedliwości. Skala popełnionego przez nich grzechu jest duża. Jedno jest jednak pewne. Długo nie uda im się zaskarbić łask prezesa. 
Decyzja Jarosława Kaczyńskiego nie pozostawia złudzeń. Mimo, iż formalnie decyzje podejmują odpowiednie władze statutowe partii to nikt nie ma wątpliwości, że nie będą one sprzeczne z opinią samego prezesa. Trzech młodych parlamentarzystów PiS straci wysokie miejsca w hierarchii politycznej. Nie znajdą się na listach wyborczych a ich kariera krajowa dobiegła końca. Być może zapowiedź szybkiej i ostrej decyzji władz PiSu wobec podróżników ma podłoże przedwyborcze. Nie można tego wykluczyć. Jednocześnie trzeba przyznać, że jest to jedyna słuszna i właściwa decyzja jaką mógł podjąć Prezes PiS. I podjął.
W tym kontekście zachowanie władz Platformy Obywatelskiej wobec choćby Sławomira Nowaka i jego dalszy udział w pracach klubu PO może budzić stosowne pytania o konsekwencje słów i czynów polityków tej formacji (bo co do wiarygodności samego Nowaka już chyba nikt nie ma złudzeń). Co więcej, podobna sytuacja jak z posłami PiSu dotyczy również polityka PO, europosła Zwiefki. On również zachował się dwuznacznie, podpisując się na liście obecności w Parlamencie Europejskim, by zaraz potem pędzić na samolot. Za udział w komisji, w której w rzeczywistości nie uczestniczył europoseł miał zainkasować stosowne wynagrodzenie. Nieobecność europosła skrupulatnie odnotowała niemiecka telewizja. Poseł Zwiefka w nagrodę został szefem kampanii PO a potem europosłem. Klasa próżniacza, z którą walkę obiecywał Donald Tusk po raz kolejny okazała się jedynie niespełnioną mrzonką.
Janusz Palikot komentując wydarzenia związane z politykami PiS proponuje jako jedno z rozwiązań mających na celu zakończenie czy też ukrócenie podobnych praktyk w przyszłości, zwiększenie wynagrodzenia polityków. Ma to niby zmniejszać wszechobecną wśród polityków, jak rozumiem, chęć kombinowania w celu wyciągnięcia dodatkowych publicznych pieniędzy. Trudno zgodzić się z liderem Twojego Ruchu. Założenie, że człowiek bogaty jest z gruntu uczciwszy niż człowiek ubogi, jest mocno kontrowersyjne. Rzecz nie w zwiększaniu dochodów polityków, ale przede wszystkim w stworzeniu odpowiednich mechanizmów kontroli. Proste zasady rozliczania delegacji i wydatkowania publicznych środków i konsekwentne ich egzekwowanie to podstawowe narzędzie do samokontroli wydatków realizowanych przez parlamentarzystów. Ale czy obecnym politykom będzie zależeć na samoograniczeniu….wątpię. Parlamentarzyści jak latali tak będą dalej latać. Choć jedno na pewno się zmieni. Żony częściej będą zostawać w domu.

07 listopada 2014

Taśma prawdy nie powie

Ujawnione taśmy dotyczące interwencji policji wobec posła Wiplera z całą pewnością pokazują jedno. Poseł Wipler nie był trzeźwy. To jeszcze nie grzech, wszak wypić a nawet upić może się każdy. Wolna wola. Nawet poseł na Sejm RP może chodzić po ulicach Warszawy chwiejnym krokiem. Kto bogatemu zabroni. Gorzej, jeśli pod wpływem przestaje nad sobą panować lub zaczyna przeszkadzać w działaniach podejmowanych przez upoważnione do tego służby.
"Taśmy Wiplera" a przynajmniej ich część, którymi ekscytują się media i sam poseł wcale nie dowodzą, że mamy do czynienia z bezbronną ofiarą ataku policji. Na taśmach widać bicie pałką posła, widać szarpaninę, ale widać też jak poseł Wipler, co prawda nie w prostej linii, ale jednak kieruje się do interweniujących chwilę wcześniej funkcjonariuszy.
Jakie słowa padły nie słychać. Widać, że dochodzi do szarpaniny. I trudno się dziwić, że podczas policyjnej interwencji funkcjonariusze reagują w sposób zdecydowany. Można mieć raczej pretensje, że obezwładnienie jednego człowieka, i powiedzmy to szczerze, pod wpływem alkoholu (czego zresztą sam poseł nie ukrywa) zajmuje im tak wiele czasu. 
W końcu to właśnie od policjantów oczekujemy zdecydowania i szybkości reakcji. Niezależnie od tego, czy naprzeciwko nich stoi "zwykły" obywatel czy gość z poselską legitymacją. Każdy powinien poddać się poleceniom interweniujących, i to w dodatku w mundurach, policjantom. Jeśli poseł sądził, że jest ponad prawem a poselski immunitet pozwoli mu na bezkarne przerywanie policyjnej interwencji, to chyba dobrze dla życia publicznego, że odniósł bolesną lekcję. 
Czy kolejne odcinki taśm wyjaśnią cały kontekst sytuacji? Nie wiadomo. Ale to, że powinny zostać ujawnione jest bezsprzeczne. Bez tego nadal można jedynie snuć domysły jak było naprawdę, bo dla jednych ujawniony materiał jest niepełny, a dla drugich wystarczająco długi. 

05 listopada 2014

NYC


Piotr Guział wygra

W II turze wyborów prezydenckich to Piotr Guział będzie faworytem wyścigu wyborczego a nie Hanna Gronkiewicz-Waltz. I jeśli do niej dojdzie wygra. W Warszawie nastąpi zmiana. Na lepsze. 
Platforma Obywatelska zaczęła z impetem telewizyjną kampanię samorządową. W ostatnich dwóch tygodnia w zamyśle twórców jej nowego wizerunku premier Ewa Kopacz pokazuje się jako socjalna twarz PO. Wzywa do jedności, zaprasza na spotkanie szefa największej opozycyjnej partii. W spocie wyborczym odcina się od kłócących polityków. Bliżej ludzi. Już nie gospodarcze oblicze, ale socjalne. To wprost uderzenie w elektorat lewicowy. Próba pozyskania nowych środowisk wobec widocznego i wyraźnego zniechęcenia dotychczasowego elektoratu.
Opozycja zdaje się nie być przygotowana na taki scenariusz. To z kolei przekłada się na kampanię samorządową. Zresztą w Warszawie widać to najlepiej. SLD wystawia do walki z prezydent Warszawy sympatycznego, acz nierozpoznawalnego lidera, typowego działacza partyjnego. PiS zaś stawia na Jacka Sasina, który nie jest nawet mieszkańcem Warszawy.  W kontekście sztandarowego dla kampanii Sasina postulatu bezpłatnej komunikacji i płacenia podatków w Warszawie jest to więcej niż pogrążające kandydata partii Jarosława Kaczyńskiego. Na tym tle, Piotr Guział jawi się jako zupełnie inna, nowa jakość. Charyzmatyczny, bezpartyjny, z doświadczeniem samorządowym, wizją miasta i wielkim sukcesem jakim było referendum w sprawie odwołania obecnie urzędującej prezydent. Choć w referendum nie udało się odwołać Hanny Gronkiewicz-Waltz, to już jego wynik i to że się odbyło pokazuje ogromny potencjał Guziała.
Spośród kandydatów, którzy mogą walczyć o II turę z panią prezydent liczą się więc w zasadzie jedynie dwaj kandydaci. Jacek Sasin i Piotr Guział. Ten pierwszy, z obciążeniem meldunku w Ząbkach, reprezentujący Prawo i Sprawiedliwość nie stanowi praktycznie żadnego zagrożenia dla Gronkiewicz-Waltz. Przyglądając się kampanii Jacka Sasina można czasem odnieść wrażenie, że sam kandydat nie wierzy w sukces. Gdyby udało mu się, mimo ewidentnych wpadek, uzyskać poparcie dające udział w II turze, to nie trzeba być specjalnym znawcą politycznych mechanizmów by wiedzieć, że dziś i pewnie jeszcze długo PiS nie będzie w Warszawie siłą dominującą tak jak przez ostatnie 8 lat Platforma Obywatelska. Warszawa, w której wygrywał Lech Kaczyński w 2002 roku jest już zupełnie innym miastem a też każdy inny kandydat z ramienia tej partii na funkcję prezydenta stolicy jest jedynie cieniem swego partyjnego poprzednika. Zważywszy, że prezydentura Lecha Kaczyńskiego w warszawskim ratuszu nie była porywająca, można jedynie dodać, że ów cień jest wyjątkowo słaby.
W tym kontekście Piotr Guział jest nowością na warszawskim rynku. Zagrożeniem dla zabetonowanej warszawskiej sceny politycznej. Tak jak na krajowej liczą się PO i PiS tak Warszawa była jej niemal lustrzanym odbiciem. Przez długi czas można było w ciemno obstawiać wyniki wyborów w stolicy. Coś jednak się zmieniło. Piotr Guział nie jest obciążony zmorą trwałego konfliktu politycznego, w którym uczestniczą i którym żywią się Platforma i PiS. Co więcej, jest człowiekiem o lewicowej wrażliwości potrafiącym rozmawiać i tworzyć koalicje ze wszystkimi. W tym kontekście w spocie Platformy Obywatelskiej z Ewą Kopacz w roli głównej, w którym odcina się od kłócących polityków, to Guział byłby bardziej wiarygodny w roli głównej aniżeli pani premier. Z jednej strony mamy bowiem polityka o społecznym zacięciu, z umiejętnościami zarządzania i zdolnego do tworzenia koalicji z każdym, kto chce i potrafi realizować program pozytywny. Z drugiej, pokazującego swoim dotychczasowym politycznym doświadczeniem, że w Warszawie mniej liczy się skąd przychodzisz, ale czy chcesz razem budować Warszawę. I nie jest ważne czy masz naklejkę PO czy PiS, ważne, czy chcesz i potrafisz pracować dla Warszawy.
Ma więc Piotr Guział potencjał na prawdziwego polityka samorządowego, lidera zmian. Ma też czas, by przekonać do siebie wyborców. Ma też potencjał by w II turze być prawdziwą alternatywą, a nie jak kandydat PiS, jedynie statystą spektaklu, który zgodnie z polskim prawem musi się odbyć. Wybór jest więc prosty. Glosuję na Piotra Guziała!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...