21 maja 2007

Przykład urzędowego... bałaganu

17 kwietnia br. Pani Prezydent Gronkiewicz-Waltz napisała do mnie list. List, a raczej urzędowe pismo opatrzone numerem, zawierało dwa zdania. Pierwsze, dotyczyło odwołania udzielonego mi upoważnienia z dnia 28 lipca 2005 roku, zaś drugie, że mam je zwrócić w terminie 5 dni od dnia otrzymania pisma od Pani Prezydent.
Nie chcę odnosić się do terminu w jakim dokonano odwołania upoważnienia. Czytelnicy sami mogą sobie wyrobić zdanie przyglądając się terminom i pamiętając, że obowiązków zastępcy burmistrza dzielnicy Wola nie pełnię już ponad 6 miesięcy. Czując jednak, że Pani Prezydent może być rozczarowana moim stosunkiem do jej pisma przystąpiłem do tropienia śladów oryginału udzielonego mi upoważnienia. Po dokonaniu rewizji we własnym domu, piwnicy i przyblokowym ogródku ustaliłem jednoznacznie, że upoważnienia nie zabrałem ze sobą. Przypomniałem sobie wówczas, że ówczesny Burmistrz dzielnicy Wola zachowywał oryginały upoważnień w sekretariacie Zarządu Dzielnicy, zaś ich kopie przekazywał zastępcom.
Po krótkich wyjaśnieniach w sekretariacie dzielnicy okazało się, że podobnie stało się z rzeczonym upoważnieniem. Jego oryginał pozostawał w archiwum Sekretariatu Zarządu Dzielnicy Wola. Jednak dalsze poszukiwania pozwoliły jednoznacznie ustalić, że upoważnienia, którego oczekuje ode mnie Pani Prezydent, na Woli po prostu nie ma. Nerwowo zagryzając paznokcie zaczynałem odczuwać niepokój, że mógłbym rozczarować Panią Prezydent. Pewną ulgę, ale chyba i rozczarowanie odczułem, gdy... okazało się, że już 15 stycznia 2007 roku Burmistrz Dzielnicy Wola przekazał do Pani Renaty Wiśniewskiej p.o. Dyrektora Gabinetu Prezydenta Urzędu m.st. Warszawy oryginał mojego upoważnienia. Dodajmy, upoważnienia, którego ten sam Gabinet Prezydenta w piśmie Pani Gronkiewicz-Waltz dopomina się ode mnie prawie trzy miesiące później!!!
Z niepokojem, ale i z pewną dozą ciekawości będę oczekiwał kolejnych, zapewne równie udanych pism wychodzących z podpisem Pani Prezydent. I zapewniam, że będę je traktował z dotychczasową powagą. Choć nie wiem czy potrafię?!

08 maja 2007

Jak nie urok, to...

Praga Północ nie ma za grosz szczęścia. Nie dość, że na tle innych dzielnic warszawskich wygląda jak uboga krewna, to jeszcze spory o to, kto sprawuje legalną władzę w tej dzielnicy sprawiają, że traci środki na rozwój.
W poprzedniej jak i w obecnej kadencji samorządu Prezydenci Warszawy sięgali po nadzwyczajne środki, jeśli nie akceptowali wybranej w dzielnicy władzy. Nie inaczej postępował Prezydent Lech Kaczyński, choćby z władzami dzielnicy Wawer, gdy te wybrały na Burmistrza Dariusza Godlewskiego. Podobnie zachował się w przypadku Wilanowa. Hanna Gronkiewicz-Waltz sprawująca obecnie władzę w mieście sięga po podobne instrumenty. Nie uznając wybranych władz dzielnicy Praga Północ sięga po swój autorski zarząd. Czy ma do tego prawo i kto jest legalną władzą w dzielnicy rozstrzygnie sąd administracyjny.
Sęk w tym, że rozprawa może się odbyć za kilka miesięcy. A przez ten czas dzielnica będzie tracić kolejne szanse na rozwój, będzie miała problemy z realizacją budżetu a wszyscy uczestniczący w konflikcie będą nas, warszawiaków zasypywać sloganami, że robią to w trosce o mieszkańców i dzielnicę.
Za taką troskę, to ja serdecznie dziękuję. I przypominam, że 4 lata mijają bardzo szybko. Uczestnikom konfliktu praskiego radzę szybko pożegnać się z teorią "po nas choćby potop"... a zalecam skuteczne realizowanie propozycji programowych z kampanii, które tak ochoczo ogłaszali.

04 maja 2007

We własnych sidłach

Ze zdumieniem i niesmakiem czytam ostatnio tłumaczenia polityków Platformy Obywatelskiej dlaczego nie zagłosowali za pozbawieniem immunitetu poselskiego posłankę Małgorzatę Ostrowską z SLD. Jeszcze na początku 2005 roku hasło całkowitego zniesienia immunitetu dla parlamentarzystów było sztandarowym hasłem działaczy PO. Dziś zdają się o tym zapominać i uprawiają typową, werbalną łamigłowkę.
Pewnie niewielu polityków Platformy pamięta albo chce dziś pamiętać akcję 4 x TAK!, w ramach której zbierano podpisy pod obywatelskim projektem m.in. ograniczenia poselskiego immunitetu. A szkoda, bo chyba na początku 2005 roku Donald Tusk w otoczeniu świty składał ponad 700 tysięcy podpisów wyborców, którzy wówczas uwierzyli PO, że zlikwidowanie Senatu, zniesienie immunitetu dla posłów i senatorów, JOW (jednomandatowe okręgi wyborcze), zmniejszenia liczby posłów, to tylko kwestia czasu, a co za tym idzie znaczących oszczędności środków publicznych. Jak bardzo mogą się czuć oszukani i zawiedzeni pokazują ostatnie wydarzenia. Oto politycy Platformy nie głosują za odebraniem immunitetu posłance SLD a wcześniej swojemu koledze Waldy Dzikowskiemu.
Przyjmując nawet, że intencje polityków PO wynikają z faktu, iż obawiają się upolitycznienia prokuratury a tym samym wykorzystywanie jej przez PiS do bieżącej walki politycznej, to jednocześnie trzeba przyjąć, że cały ten zgiełk związany z akcją 4 x TAK ! w reczywistości nie jest wart funkta kłaków! Wyłania się z tego bowiem obraz następujący: jak my rządzimy - to będzie dobrze, jak ONI (kimkolwiek by nie byli) to źle.
Problem immunitetu pokazuje w rzeczywistości, że Platforma Obywatelska stoi okrakiem i gdyby dotknąć każdego z proponowanych przez nią rozwiązań, to trudno byłoby ustalić jakie jest w rzeczywistości jej stanowisko.
Wniosek taki nasuwa się bowiem po obserwacjach ostatnich wydarzeń. Z jednej strony politycy PO głosują przeciw odbieraniu posłom immunitetów a z drugiej są za ich zniesiem. Absolutna polityczna schizofrenia!
Dzisiejsza sytuacja pokazuje też, że Platforma wpadła w sidła własnej propagandy, w która coraz trudniej uwierzyć!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...