19 maja 2012

Lot nad A2


Oglądając relację z lotu Premiera i ministra transportu nad niewybudowanymi fragmentami autostrady A2 odnoszę wrażenie, że wysocy urzędnicy państwowi po prostu sobie z nas zakpili. Inaczej nie potrafię sobie tego wytłumaczyć. Trudno bowiem uwierzyć, aby w niepodległej Polsce poważni politycy, wybrani w demokratycznych wyborach sięgali do metod rodem z PRL i chwytali się sztuczek tak często obśmiewanych w komediach Barei. Oto bowiem nasza władza umiłowana pokazuje całej Polsce porażkę inwestycyjną jaką poniosła. Nie chwalą się bowiem kolejnym oddanym do użytku odcinkiem, tylko pokazują właśnie niewybudowane. Tego nawet w „Misiu” nie było. 


Nie przekonują mnie argumenty, że Premier osobiście nadzoruje budowę. Nie przemawia do mnie stwierdzenie, że dzięki temu „pańskie oko konia tuczy” i tym samym na budowie praca będzie wrzeć. Kto w to wierzy najdelikatniej rzec ujmując jest naiwny. Po pierwsze, praca na A2 nie wrze. Po drugie, z faktu, że Premier przeleci się helikopterem budowlańcy więcej nie wybudują. Po trzecie, stosowanie tak prymitywnych sztuczek PR-owskich u znających instrumenty marketingu wzbudza raczej uśmiech politowania aniżeli przekonanie, że ściągnięte brwi Premiera z wysokości kilku kilometrów zrobią piorunujące wrażenie na wykonawcach i oglądających lot premiera widzów kilku telewizji. 


Po co więc cały ten spektakl? Ano właśnie. Być może ostatnia zła passa ministerstwa transportu i GDDKiA związana z wystąpieniem choćby Marka Szymczaka podczas sejmowej podkomisji czy nagrodami dla nadzorujących budowę A2 urzędników przelała „czarę goryczy” i odpowiedzialni za wizerunek rządu uznali, że czas użyć najpoważniejszej w ich arsenale broni. Samego Premiera Tuska, który tak jak w kampanii ratował wynik Platformy tak teraz wycieczkami helikopterem próbuje ratować resztki powagi własnego rządu. Rządu, którego prestiż jest coraz mniejszy a sondaże ugrupowania rządzącego lecą w dół z każdym tygodniem. Premier wie, że duża część naszego narodu lubi takie pokazowe spektakle. Dlatego lotu nad A2 nie kierował do dziennikarzy, opozycji a nawet własnych szeregów. Zapewne bez entuzjazmu, ale z poczuciem misji, z powagą godną lepszej sprawy, Premier cynicznie udaje, że nadzoruje, pilnuje i robi wszystko by A2 powstała a przynajmniej była przejezdna. I choć wie, że od tego jednego lotu niewiele zależy i zapewne ma świadomość, że czekają kibiców męczące objazdy to wszak znajdzie się kilku, którzy zakrzykną, że robił wszystko by się udało. A nawet jeśli nikt nie uwierzy w intencje Premiera, to przecież lepiej by śmiano się z mało poważnego lotu, aniżeli czepiano nagród dla urzędników za niewybudowaną autostradę i podnoszono problem z padającymi przedsiębiorstwami ludzi takich jak Marek Szymczak – tracących nomen omen na budowie A2.

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...