16 maja 2012

Kiedy wreszcie zapłoną stosy

Odnoszę wrażenie, że w artykule „Kiedy wreszcie spłoną kościoły” (Uważam Rze, nr 20(67)/2012) Igor Janke snuje własne wyobrażenia o polskim antyklerykalizmie, które niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. Na potwierdzenie prawdziwości tez, które stawia, cytuje kilkanaście mniej lub bardziej wulgarnych wpisów o kościele i księżach z portali społecznościowych. Co więcej, autor chyba wierzy, że udało mu się odkryć prawdę jacy są polscy antyklerykałowie, jakie nimi targają emocje i jakie mają intencje. Odpowiedź można zresztą odnaleźć już w tytule samego artykułu Jankego.




Autor profilu dzisiejszego antyklerykała dość gładko przechodzi nad problemami jakie dotykają nie tylko polski kościół. Nawet nie próbuje zadać sobie trudu odpowiedzi na pytanie, że może gdzieś wśród źródeł rosnących poglądów antyklerykalnych są winy samego kościoła. Pisanie jedynie, że „dziesiątki tekstów o Funduszu Kościelnym, pedofilii gdzieś w Ameryce (jakby nie dotyczyła Polski – dopisek autora), powtarzanie tych samych wątków” to mało subtelne unikanie odpowiedzialności za prowokowanie właśnie postaw budzących sprzeciw wobec instytucji kościoła i jego hierarchów. Janke jakby z niemałym oburzeniem przyjmuje, że „od niespełna dwóch lat publiczne antykościelne wypowiedzi stały się całkowicie dopuszczalne. Wszystko przełamało się po „antykrzyżowych” demonstracjach pod Pałacem Prezydenckim, kiedy po Internecie zaczęły hulać filmy, na których wszyscy zobaczyli, że już można”. Może w tym miejscu warto zadać pytanie, a dlaczego kościół ma być inaczej traktowany? Dlaczego nie może podlegać uzasadnionej krytyce i budzić emocji zwłaszcza wtedy, gdy tak jak choćby przy zwrocie majątków jest traktowany nad wyraz wyjątkowy.
Intencje Jankego wydają się oczywiste. Budowanie zagrożenia wiary i tradycyjnych wartości. Konieczność ich obrony, bo w tle czai się stworzony przez pryzmat kilku czy nawet kilkudziesięciu wpisów obraz antyklerykała. Publicysta Uważam Rze na podstawie - przyznajmy - chamskich i wulgarnych wpisów, tworzy jednak obraz fałszywy. Trudno bowiem zgodzić się z twierdzeniem, że każdy kto podważa działalność biznesową i traktowaną przez lata na zasadach preferencyjnych kościoła ma na celu wprost palenie kościołów.
Igor Janke zdaje się nie doceniać faktu, że radykalizacja postaw wobec kościoła to także a może przede wszystkim efekt błędów jakich dopuszczają się ludzie kościoła. I oczywiście można próbować przemilczeć liczne przypadki pedofilii wśród księży, można udawać, że Fundusz Kościelny to nieistotny fragment łożenia przez wszystkich obywateli na emerytury dla duchownych; podobnie można traktować działalność przez lata komisji majątkowej, której efekty są więcej niż budzące grozę.
Autor „Kiedy wreszcie spłoną kościoły” nie szuka odpowiedzi co stoi za takimi postawami. Buduje atmosferę zagrożenia. Wybierając odpowiednio brutalne wpisy rysuje obraz antyklerykała jaki odpowiada zapotrzebowaniu na artykuł. A tytuł jego artykułu jest niemal wołaniem o coś, co do głowy przychodzi tylko wyjątkowo nieodpowiedzialnym postaciom. Dodajmy, że znaleźć je można zarówno po jednej jak i drugiej stronie. Dlatego wcale bym się nie zdziwił, gdyby któregoś dnia, obok płonących kościołów jak wyobraża sobie to publicysta Janke, zapłonęły stosy z krytykami kościoła. W końcu bezmyślne wiosenne wypalanie to niemal nasza rodzima tradycja.

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...