04 lipca 2012

Niemoralna "prawda" Lisickiego

Szybkie przyjęcie ustawy regulującej procedurę in vitro wydaje się obecnie znacznie bardziej konieczne niż kiedykolwiek. Wywołana prawie sześć lat temu przez Ewę Kopacz ówczesną Minister Zdrowia sprawa zapłodnienia pozaustrojowego budzi chore emocje u ludzi nie mających żadnego pojęcia czym jest in vitro a w końcu prowadzi do propagandy kłamstwa z jaką mamy do czynienia słuchając choćby Kaczyńskiego i publicystów bliskich pisowskiej retoryce.  Aby zakończyć te pełne kłamstw i obłudy dyskusje powinno się sprawę in vitro szybko uregulować. Dla dobra dzieci narodzonych dzięki sztucznemu zapłodnieniu i dla dobra tych par, dla których in vitro jest ostatnią szansą na własne potomstwo.




Niestety w dyskusji o in vitro coraz częściej słychać głos ludzi, którzy mają niewielkie pojęcie czym ono jest. Dotyczy to również publicystów, którzy nie patrzą na tę metodę zapłodnienia tylko jednowymiarowo, przez zakłamany pryzmat opinii o mordowaniu wielu istnień ludzkich dla uzyskania jednej, zdrowej ciąży. Dyskusja prowadzona przez redaktor Wielowieyską na antenie TOKfm dotycząca ostatniej okładki Newsweeka, skłoniła uczestniczących w niej publicystów, do wynurzeń, które nijak się mają do rzeczywistości.  Po raz kolejny można się było przekonać, że biorący w niej udział Waldemar Kuczyński mówi w sposób chaotyczny i do tego używa argumentów nijak mających się do tematu dyskusji. Kuczyński z niczym nie zmąconą pewnością ogłasza, że w sprawie in vitro musi być kompromis, jak w przypadku aborcji. Pomijając idiotyczną analogię jaką stosuje, sam podkreśla, że taki kompromis nikogo nie zadowoli. Warto więc zadać pytanie, to po co taki kompromis? Dla kogo ma być ta ustawa? Tylko po to, aby zaspokoić potrzebę skrócenia dyskusji czym jest zapłodnienie pozaustrojowe i jak wiele szczęścia daje parom starającym się o własne dziecko? Czy może po to, aby zaspokoić kościelnych hierarchów i bliskich im publicystów zmęczonych wmawianiem ludziom kłamstw o setkach, jeśli nie tysiącach ludzkich istnień jakie muszą zginąć, aby doszło do jednego, żywego urodzenia?
Waldemar Kuczyński wierzy w jedno. Zarodek to ludzkie życie. Według niego, ta prawda nie podlega dyskusji. A więc musi być kompromis. A to zapewne – być może nawet bezwiednie -  kieruje go w stronę projektu Gowina – skandalicznego, bezsensownego i de facto ograniczającego efektywność in vitro niemal do zera. Gdyby Kuczyński zdobył się choć na odrobinę wysiłku, znalazłby wystarczająco dużo przykładów do czego podobne kompromisy doprowadziły we Włoszech czy w Niemczech. Zanim więc zabierze głos, powinien odrobić lekcję z podstawowej wiedzy w temacie na jaki zabiera głos albo lepiej milczeć, bo głupim gadaniem można tylko więcej krzywdy wyrządzić.
Podobnie należy odebrać głoś Pawła Lisickiego.  Były redaktor naczelny Rzeczpospolitej uczestniczący w dyskusji prowadzonej przez redaktor Wielowieyską jak Kuczyński uważa, że zarodek to człowiek. Posuwa się jednak dalej. Wysnuwa bowiem wniosek (skądinąd logiczny), że skoro zarodek to ludzkie życie, to musi podlegać prawnej ochronie. Zabijanie zarodków jest więc rzeczą niemoralną. A przecież, zgodnie z tym co wie redaktor Lisicki, w czasie procedury zapłodnienia pozaustrojowego zabija się liczne zarodki. Niemoralne jest więc zachowanie lekarzy, którzy prowadzą kliniki leczenia niepłodności i niemoralne jest zachowanie niepłodnych par starających się o dziecko. Normy moralne, które określa kościół katolicki mają więc stanowić podwaliny prawa i rzutować na leczenie niepłodności w Polsce.
Wdawanie się w dyskusję czy kilkukomórkowy zarodek jest człowiekiem czy nie, nie ma większego sensu. Nie jest to również w tej chwili najważniejsze. Istotniejsze jest to, że oceniając jako niemoralne postawy osób starających się o dziecko metodą in vitro redaktor Lisicki dokonuje oceny na podstawie fałszywej tezy, jakoby uzyskanie żywej ciąży z in vitro wymagało zabicia wielu innych zarodków. To KŁAMSTWO. Nie jest prawdą, że w procedurze zapłodnienia pozaustrojowego ulegają zniszczeniu liczne zarodki. Pary starające się o dziecko rzadko uzyskują wiele, nadliczbowych zarodków. Z uzyskanych od kobiety komórek jajowych nie uzyskuje się tej samej liczby zarodków (pomijając już tak drobny, niedostrzegalny przez red. Lisickiego szczegół, jak ten, że różne kobiety, różnie się stymulują i nie każda procedura kończy się uzyskaniem choćby jednej komórki nie mówiąc już o zarodku). Po prostu nie dochodzi do zapłodnienia. Nie jest też prawdą, że nadliczbowe zarodki są masowo zabijane. W większości klinik zarodki się przechowuje, a jeśli para nie jest zainteresowana wykorzystaniem własnego materiału genetycznego, zarodek może być adoptowany przez inną parę – bezpłodną lub nie mogącą uzyskać własnego zarodka.
Niemoralne są słowa redaktora Lisickiego. Niemoralne i pozbawione sensu. Nie poparte wiedzą  i faktami. Niemoralne jest mówienie nieprawdy. I być może nikt nie powinien sobie zawracać głowy niemoralnymi słowami redaktora Lisickiego. Niestety idą one w eter i niosą ładunek kłamstwa. I chyba nie ma nic gorszego jak to, że kłamstwo powtarzane po wielokroć w końcu staje się prawdą. A z niemoralną „prawdą” Lisickiego, Kaczyńskiego i PiSu w sprawie in vitro można jedynie walczyć. Polemizować się już nie da.

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...