23 lipca 2012

Co ich łączy?


Premier Donald Tusk, jak doniósł Newsweek, pytał podczas ostatniego posiedzenia Rady Krajowej partyjnych kolegów, co ich jeszcze łączy oprócz władzy. W obliczu widma katastrofy związanej z uchwaleniem ustawy dotyczącej in vitro pytanie to ma rzeczywiście wymiar szczególny. I rzecz jasna nie chodzi o samą procedurę. Te dzielące wewnętrznie podziały mogłyby równie dobrze pojawić się przy konieczności określenia stosunku poszczególnych członków klubu parlamentarnego do religii w szkołach, aborcji, majątku kościoła katolickiego, eutanazji, związków partnerskich. Problemów z jakimi klub PO może mieć kłopot z określeniem wspólnego stanowiska można by mnożyć.
Pytanie premiera nie powinno dziwić, a już tym bardziej przewodniczącego Platformy. Zadając je, premier zdaje się igrać z inteligencją nie tylko partyjnych kolegów i koleżanek, ale przede wszystkim większości jego wyborców. Skoro na listach PO znaleźli się ludzie z przeszłością w różnych organizacjach, od lewa do prawa, to trudno by dziś prezentowali jedno stanowisko w sprawach światopoglądowych. Poseł Jacek Tomczak, który zasilił klub poselski PO w obecnej kadencji, wcześniej był działaczem KPN, ZCHN, Przymierza Prawicy a następnie PiS. Potem był członkiem Zarządu Polski Plus, popierał Marka Jurka w wyborach prezydenckich w 2010 roku aż w końcu trafił do klubu parlamentarnego PJN. Szczęśliwie dla posła z Poznania, potrafił szybko zapomnieć o romansie z PJN i znalazł się na liście PO. Mandat poselski uzyskał z 10 miejsca. Dziś głosi tezy, że in vitro nie jest metodą leczenia, że de facto służy jakiemuś lobby farmakologicznemu oraz że przy procedurze tej giną tysiące ludzkich istnień, mówiąc o zamrażaniu zarodków, że to selektywna aborcja.
Z kolei senator Jan Filip Libicki, wcześniej tworzył ZChN, potem przystąpił do Przymierza Prawicy, a następnie do PiS. Po rezygnacji z działalności w PiS odnalazł się w PJN a stąd trafił, już jako senator, do klubu parlamentarnego PO. Jest członkiem tej partii. On również, zgodnie z nauką kościoła, uważa in vitro za zło. W poprzedniej kadencji Sejmu był za jej całkowitym zakazem, wspierał projekt społeczny Stowarzyszenia Contra in vitro. Dziś na swoim blogu radzi partyjnym kolegom, aby głosowanie miało charakter dowolności, aby każdy głosował zgodnie z własnym sumieniem.
I jeszcze jedna postać. Poseł Jacek Żalek. On również prezentuje bogatą historię partyjną. Był w AWS, w 2002 roku uzyskał mandat radnego w Białymstoku z list LPR. W jego CV można również znaleźć informacje o działalności w SKL, stowarzyszeniu Koliber, Przymierzu Prawicy i UPR. Potem był radnym z list PiS by wkrótce odnaleźć się w Platformie Obywatelskiej. Był też, co ciekawe, członkiem Klubu Zachowawczo-Monarchistycznego.
Z drugiej strony mamy posła, ministra Bartosza Arłukowicza. Obecny minister zdrowia był radnym Szczecina z list SLD-UP, potem członkiem Socjaldemokracji RP. W 2007 roku uzyskał mandat z list LiD. Potem jego kariera toczy się błyskawicznie, określany mianem nowej gwiazdy lewicy, szybko jednak z bezwzględnego krytyka staje się zwolennikiem rządów Donalda Tuska obejmując w jego pierwszym rządzie stanowisko sekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i pełnomocnika premiera ds. przeciwdziałania wykluczeniu społecznemu.
Inne, ważne jeszcze do niedawna postacie lewicy, których udział w bieżącej polityce to zasługa premiera Tuska, to Dariusz Rosati i Marek Borowski. Pierwszy kandydował z jej list uzyskując mandat poselski i dziś jest szefem Komisji Finansów Publicznych. Drugi, z poparciem Platformy Obywatelskiej, uzyskał mandat senatora w Warszawie.
Postaci, których życie publiczne i polityczne jest równie bogate i tak znacząco różne jak wymienionych panów wyżej, można w Platformie Obywatelskiej znaleźć znacznie więcej. Wymienianie ich wszystkich nie ma większego sensu. Podani w przykładach parlamentarzyści tworzą wystarczającą mozaikę polityczną, programową i ideową. Tak różną, że doszukiwanie się wspólnego mianownika wydaje się więcej niż bezsensowne. Stąd odpowiedź na pytanie pana premiera może być tylko jedna. To co łączy tak różne postacie to właśnie władza i tylko władza. I nie ma w tym nic odkrywczego. I chyba też nie ma nic specjalnie wstydliwego. Główną czynnością jaką Platforma robi od kilku lat jest właśnie utrzymanie władzy. I, chapeau bas, robi to niezwykle skutecznie.
Winę za brak klarownych i jasnych odpowiedzi na pytanie co dalej z in vitro, związkami partnerskimi, testamentem życia, eutanazją, aborcją, religią w szkołach ponosi premier Tusk. Pomysł stworzenia ugrupowania ze skrzydłami od lewa do prawa i w rzeczywistości zatarcia ideowego przekazu PO to pomysł i realizacja samego premiera. W końcu to od jego decyzji zależało jak będą wyglądały listy Platformy. To on je układał i akceptował.
Jeśli więc premier chce zadawać jakieś pytanie, to nie o to czy cokolwiek łączy jeszcze parlamentarzystów klubu jaki sam sobie stworzył. I też nie powinien pytać działaczy PO. Powinien przede wszystkim pytać wyborców. Rozczarowanych i zdenerwowanych toczącą się od 5 lat dyskusją o in vitro, o związkach partnerskich, o religii w szkołach etc. Rodaków powinien Pan Premier zapytać  czy mu wybaczą, że dzięki głosom w jego klubie może w Polsce obowiązywać całkowity zakaz wykonywania in vitro, że ustawy o związkach partnerskich nie ma, że zmian w relacjach państwo-kościół nie będzie. W końcu, że choć twarz rządu jest dziś miła i uśmiechnięta, to jego znaczące i głośne zaplecze tworzą w dużej mierze byli działacze Prawa i Sprawiedliwości. Z kolei premierowi warto zadać inne pytania: kto dziś nami rządzi? Jaka partia? Platformy z 2001 roku już nie ma. A jaka jest ta z 2012? Obawiam się, że chyba sam premier nie zna odpowiedzi…

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...