14 czerwca 2012

Witamy w "dzikim kraju"


Maszerujący spokojnie Rosjanie na mecz swojej drużyny narodowej, to dla wolontariusza EURO 2012 i jednocześnie radnego m.st. Warszawy rysa na honorze Polski. Atakowanie od tyłu, zabieranie barw narodowych, bicie i upokarzanie niewinnych ludzi przez zwykłych bandytów, to objaw patriotyzmu, za który należą się brawa. Jak nisko trzeba upaść, jak bardzo małym człowiekiem trzeba być, aby całkowicie niehonorowe i skandaliczne zachowania traktować w kategoriach walki o honor własnego kraju. Radnemu PiS chyba coś się zdrowo pomieszało.
Radny Warszawy reprezentujący w Radzie Miasta Prawo i Sprawiedliwość nie szczędzi słów uznania dla zachowania kiboli. Jak sam pisze na Twitterze „żałuję, że Policja nie zabroniła marszu Rosjan i honoru Polski musieli bronić „kibole”. Brawo dla nich! Nie dajmy sobie pluć w twarz”. Te słowa nawet mnie już nie oburzają. O wyczynach i wypowiedziach radnego Maciejowskiego można było usłyszeć klika miesięcy temu przy okazji opinii nt. Prezydenta RP. I pewnie nie raz jeszcze usłyszymy. Trudno raczej oczekiwać reakcji ze strony organizacji, którą reprezentuje. Prawdopodobnie PiS stanie murem za swoim radnym i będzie w mniej lub bardziej krzykliwej formie wmawiał opinii publicznej, że słowa radnego zostały źle odebrane i w sumie Rosjanie sami są sobie winni. Chciałbym się mylić.
Zacytowane słowa nie wprawiają mnie również w osłupienie. Retoryka, którą karmią nas działacze Prawa i Sprawiedliwości wraz ze sprzyjającymi im mediami spod znaku Gazety Polskiej ustawiają przecież od wielu miesięcy Rosjan w roli głównego wroga Polski i Polaków. Oni są winni wszystkich nieszczęść spadających, dosłownie i w przenośni, na nasz kraj.
Słowa, które zapisał na Twitterze Pan Maciejowski mnie zasmucają. Brak w nich bowiem jakiejkolwiek uczciwej oceny wydarzeń, które miały miejsce przed i po meczu Polska-Rosja. A szkoda. Bo dziś państwo polskie toczy wojnę z kibolami. I dlatego potrzebuje jednolitego frontu prawdziwych kibiców i normalnych obywateli w walce ze złem spod znaku „pięści i przemocy”, która rządzi na polskich trybunach. Zasmucają mnie tym bardziej, że pisze je człowiek, który jest w Radzie mojego miasta. Podpisując się pod tymi słowami, daje wyraźny sygnał, że bandyterka ma przyzwolenie, na szczęście nie wszystkich, ale ważnej części sceny politycznej na zachowania, które nie zasługują nawet na dyskusję i można je ocenić tylko w jednoznaczny sposób. Zasługują na potępienie i powinny być traktowane jak przestępstwo. Usprawiedliwianie bicia zwykłych ludzi, to przyzwolenie na zło, które powinno być karane a nie stawiane na piedestale publicznych zachowań.
Wielu Polakom oglądającym wydarzenia towarzyszące meczowi Polska-Rosja było przykro kiedy widzieli polskich „kiboli” atakujących Rosjan. W przypływie emocji, solidaryzmu wyrażali ubolewanie w związku z wydarzeniami jakie miały miejsce pod stadionem. I tym radny Warszawy nie pozostaje dłużny. Oto jak określa wszystkich, którym było przykro i odważyli się powiedzieć po wydarzeniach w Warszawie słowo przepraszam: ”Jakim trzeba być ch…em żeby przepraszać za polskich kibiców Rosjan…”. Tych słów chyba nie trzeba komentować.
No cóż, najwyraźniej okrzyki z gardeł grupy bandziorów skierowane do rosyjskich kibiców typu „Ruska kur…”, „raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę”, to dla radnego miasta objaw zdrowej tkanki naszego narodu. Szczerze mówiąc mam inne wyobrażenie patriotyzmu. I bardzo mi się podobają słowa jednego z rosyjskich kibiców, które brzmiały mniej więcej tak: „To wieśniaki, jak chcą się bić niech się biją gdzieś na wsi, na polu. My przyjechaliśmy kibicować i chcemy przyjaźni Polaków i Rosjan”. Będąc warszawiakiem chcę przyzwoitych radnych, którzy wiedzą czym jest zło i nie mają problemu z jego interpretacją.
Oczywiście takie zdarzenia, jak te, które miały miejsce w Warszawie po meczu polskiej reprezentacji zdarzają się i mają miejsce przy okazji dużych, masowych imprez. Chuligani, bandyci są wszędzie. Ale chyba nigdzie na świecie, reprezentant miasta gospodarza EURO nie zaciera z radością rąk, że bito przybyłych do jego miasta kibiców, gości, obcokrajowców. Chyba nigdzie na świecie wolontariuszem EURO nie był człowiek, który chwali bandytów. I chyba nigdzie na świecie dyshonorowe zachowania nie są nazywane honorowymi. Mirosław Drzewiecki miał rację. To „dziki kraj”.

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...