24 czerwca 2012

Mieczem wojujesz od miecza giniesz


Działaczom PiSu wszystko kojarzy się z tragedią smoleńską. To jest praprzyczyna wszechrzeczy i to jest cezura nowego, świeckiego kalendarza. Świat dzieli się na ten sprzed i po tragicznym wypadku z 10 kwietnia 2010 roku. Nie dziwi więc, że Adamowi Hoffmanowi w programie Moniki Olejnik 7 dzień tygodnia, profesjonalnemu, rodzinnemu i dynamicznemu jak sam o sobie pisze na stronie internetowej, słowa Wojewódzkiego i Figurskiego przywołują obrazy sprzed dwóch lat. Za tym idzie cała litania zdarzeń tragicznych takich jak zabójstwo w biurze poselskim Prawa i Sprawiedliwości i wizyta w biurze Tomaszewskiego człowieka z repliką broni.  Narracja jaką przyjmują sympatycy i członkowie PiS dla opisu rzeczywistości, do niektórych zdarzeń pasuje jednak jak pięść do nosa. Tak jest choćby z ostatnim wydarzeniem jakie miało miejsce w Łodzi w biurze Jana Tomaszewskiego.
Trzeba przyznać, że budowanie w świadomości Polaków wielkości Lecha Kaczyńskiego zaraz po tragicznym wypadku, entuzjastom Jego publicznej działalności, nie wychodzi. Polacy szczęśliwie pamiętają, że był słabym Prezydentem Warszawy i jeszcze gorszym Prezydentem Polski. I może stąd ta irytacja i budowanie martyrologii za wszelką cenę. Skądinąd skutecznie wykorzystywanej w bieżącej polityce.
Zresztą w zewnętrznym opisie jaki fundują członkowie Prawa i Sprawiedliwości odbywa się codzienna walka z siłami zła utożsamianymi już nie tylko z PO, ale przede wszystkim tzw. mediami mainstreamowymi. I sporo w tym racji. Coraz wyraźniej widać sympatie polityczne dzielące dziennikarzy większości mediów. To z kolei przekłada się na obraz jaki budowany jest w głównych dziennikach poszczególnych telewizji czy redakcji prasowych. Inna sprawa, że chyba tylko dziennikarka sympatyzującej z PiS redakcji Gazety Polskiej występuje na spotkaniach i wiecach tej partii, co w innych redakcjach jest nie do pomyślenia. To jednak działaczom PiS trudno dostrzec. Stąd być może wszelka krytyka kogokolwiek z legitymacją bądź błogosławieństwem PiSu jest traktowana jak atak, nagonka i tylko taki opis jest traktowany jako prawdziwy. Nie dziwi więc, że słowa krytyki i fala oburzenia na występy i słowo pisane Jana Tomaszewskiego wzbudza w Hoffmanie tylko jedno skojarzenie. To medialny lincz wynikający z obłudy i zgody mediów mainstreamowych na obrażanie zmarłego Prezydenta. Dlatego też ten „dynamiczny, profesjonalny, rodzinny” rzecznik prasowy nie dostrzega wypowiedzi zawieszonego w klubie PiS oddanego wyznawcy Jarosława Kaczyńskiego. Hoffman tym samym uznaje za dopuszczalne chamskie dowcipy Tomaszewskiego wobec ministry sportu, prymitywne i wulgarne wpisy na blogu, chamskie wypowiedzi dla mediów. Jan Tomaszewski, były członek PRON, z dumą mówiący o wspieraniu reżimu generała po incydencie w biurze poselskim urasta do rangi kolejnego symbolu Prawa i Sprawiedliwości.
Wypadek z człowiekiem z atrapą broni w biurze posła Tomaszewskiego jest wydarzeniem zasługującym na jednoznaczną negatywną ocenę. Dobrze, że policja szybko ujęła sprawcę tej prowokacji. Jednocześnie snucie przez Hoffmana dywagacji, że praprzyczyną tych zdarzeń jest wypadek w Smoleńsku, a co za tym idzie publiczna zgoda na medialny lincz Tomaszewskiego, to trochę jak wyprowadzanie armat na muchę. Ani Tomaszewski nie był linczowany, ani też nie pozostaje bez winy. I rzecz nie w przestępcy, który przychodzi z atrapą broni, ale prawie innych do obrony przed prowokatorskim i chamskim słownictwem świetnego kiedyś bramkarza polskiej reprezentacji i oceny jego publicznej aktywności. I byłoby dobrze, gdyby Adam Hoffman przestał robić z siebie i swoich kolegów ofiary systemu. Bo ani nie są ofiarami, ani nie pozostają bez winy. A skoro sami mieczem wojują, to trudno oczekiwać, by świat wokół nich nadstawiał jedynie głowę do ścięcia.

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...