26 listopada 2012

Tanie loty tylko dla premiera


Kilka lat temu, jeszcze przed objęciem funkcji premiera Donald Tusk ogłaszał ze swadą, że będzie budował tanie państwo. Jako wicemarszałek Senatu nawoływał do ograniczenia przywilejów klasy próżniaczej jak nazywał polityków. Był za tym, by ograniczać możliwość wykorzystania służbowych samochodów, zmniejszać liczbę radnych w Warszawie, zabierać służbowe komórki i karty płatnicze. Trzeba przyznać, że był przekonywujący niezależnie jak daleko posuwał się w populizmie. Nie było żadnych argumentów by mu nie wierzyć. Więcej, chciało się wierzyć, że Donald Tusk dokona znaczących cięć. Dokona także samoograniczenia.
Podobnie było, gdy mówił o nepotyzmie. Tu również Donald Tusk był równie wiarygodny. Pierwsze otrzeźwienie wyborcy partii Tuska dostali w pierwszej kadencji obecnego premiera. Zwłaszcza ci, którzy bliżej przyglądali się samorządowi warszawskiemu. Tu, partia premiera, bez żadnych ograniczeń zawłaszczała wszystkie możliwe stanowiska. Bez umiaru, z ustawionymi konkursami i bez oglądania się na kompetencje. Drugie, poważniejsze ostrzeżenie przyszło w sierpniu tego roku wraz z ujawnieniem taśm PSL. W ciągu kilku tygodni okazało się, że nie tylko chłopi korzystają z przywilejów władzy, ale znacznie bardziej łapczywi i w konsekwencji nie mniej pozbawieni skrupułów są działacze Platformy Obywatelskiej. Do tego doszły kłopoty z synem premiera i afera Amber Gold.
Teraz mamy kolejny przykład jak bardzo premier rozmija się ze swoimi deklaracjami. Według Newsweeka premier w czasie swojej kadencji urządził sobie za pieniądze podatników przedsiębiorstwo tanie loty. Nie inaczej można bowiem traktować jego weekendowe przeloty na linii Warszawa-Sopot-Warszawa, które według wyliczeń tygodnika kosztują polskiego podatnika 1,3 mln złotych rocznie. Suma w skali budżetu państwa może wydawać się niewielka. Ale czy akurat musi być wykorzystywana na fanaberię premiera polskiego rządu, który źle czuje się w Warszawie i musi „ładować akumulatory” w domu w Sopocie?
Najwyżsi urzędnicy państwowi powinni otrzymywać wysokie wynagrodzenie. Powinni również mieć zabezpieczony komfort pracy. Ale powinni też mieć umiar i nie traktować własnego kraju jak folwarku, z którego robią prywatne przedsiębiorstwo do realizacji własnych zachcianek. Zwłaszcza ci politycy, którzy jeszcze niedawno mieli usta pełne frazesów o tanim państwie. A tak ani taniego państwa, ani pożytku z gadania. Pozostał jedynie absmak, że tanie loty są tylko dla premiera.
Polecam TO

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...