20 października 2007

...a może we wtorek...

Otwarcie ulicy w poniedziałek - tak brzmi tytuł artykułu zamieszczonego w Dzienniku. Odnosi się do rzeczy banalnej. Terminu otwarcia remontowanej od wielu tygodni ulicy Puławskiej. Dzięki "sprawności" władz Warszawy nikt nie może dokładnie powiedzieć kiedy to nastąpi. Słowem, jeśli nie w poniedziałek, to może we wtorek...a jak się nie uda, to może w środę...

Wiceprezydent Warszawy Jacek Wojciechowicz zapewniał, że Puławska będzie otwarta w środę, a najpóźniej w czwartek. Dziś, Bogu dziękować, mamy sobotę. A otwarcia jak nie było, tak nie ma. Gronkiewicz-Waltz zapewnia, że nastąpi w poniedziałek, i że nie bierze odpowiedzialności za słowa swojego Wiceprezydenta.

Pomijam rozbieżności w ustaleniu terminu otwarcia tej niezwykle ważnej dla komunikacji w Warszawie ulicy między najważniejszymi w mieście urzędnikami, ale odżegnywanie się od słów własnego podwładnego, jednego z najbardziej zaufanych to już przejaw wyjątkowej głupoty i to nie tylko politycznej. Przyznaję, że z podobnym zachowaniem spotykam się po raz pierwszy. Choć z drugiej strony, gdyby przyjrzeć się polityce PO w Warszawie i przypomnieć sobie choćby odwołanie przewodniczącego Rady Warszawy dlatego, że zbyt mocno popierał Prezydent miasta, to czego można się spodziewać po reszcie tych pożal się Boże lokalnych politykierów.

Wróćmy jednak do Puławskiej. W trakcie, gdy władze Warszawy szukają wspólnego terminu otwarcia kierowcy nadal muszą szukać innych dróg dotarcia do centrum miasta. Nie należę, delikatnie rzecz ujmując, do entuzjastów obecnych władz Warszawy. Szczerze jednak przyznam, że życzę im szybkiego ukończenia i otwarcia dla ruchu Puławskiej. Bynajmniej nie dlatego, że moje uczucia do Pani Prezydent uległy zmianie. O nie! Na to liczyć nie może. Po prostu, nie chcę dłużej stać w korkach.

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...