10 grudnia 2012

Sztachety już nie wystarczą


Tomasz Terlikowski oskarżając swoim wpisem na facebooku kilku polityków i publicystów o spowodowanie ataku na obraz Matki Boskiej Częstochowskiej paradoksalnie sam bierze udział w nagonce, tyle że z innej strony barykady. Wymieniając z nazwiska - według niego - winnych czy raczej prowodyrów tego wstrętnego aktu wandalizmu, stygmatyzuje ich w sposób jednoznacznie negatywny. Czy i jakich konsekwencji oczekuje wobec wymienionych osób?
Polska polityka a szerzej życie publiczne przeżywa okres szczególny. Raz, że dzięki nowym technologiom życie stało się znacznie prostsze, ale i przez to znacznie mniej skryte. Wszystko jest dziś na sprzedaż. Wizerunek, poglądy, informacje i treści niezależnie jak głupie. Dwa, konsekwencją życia przez pryzmat długości życia newsa na jakimkolwiek portalu jest brutalizacja języka i przyzwolenie na treści, które wcześniej uznane mogły być jedynie za chamskie dziś stają się wyznacznikiem trendów i ludzkich postaw. Warto w tym miejscu wspomnieć choćby jeden z wulgaryzmów, którego użył kilka lat temu Michał Wiśniewski podczas koncertu Ich troje transmitowanego na żywo przez publiczną telewizję. Powiedział: jest zajebiście. Trochę krygując się, trochę tłumacząc jednak wypowiedział słowa, które mogły budzić niesmak. Dziś, tak jak kiedyś określił stan swego zadowolenia niegdysiejszy idol nastolatek, mówi niemal każdy mniej lub bardziej znany celebryta niezależnie od medium z jakiego korzysta by przedstawić swe mądrości. Wówczas było nie do pomyślenia, aby można tak określać w środkach masowego przekazu stan własnego ducha. Dziś, nikt się nawet nie zająknie i „zajebiście” mówią niemal wszyscy … no może z wyłączeniem głównych wiadomości. Język jakiego słuchamy, jakim operujemy stale się zmienia. Również politycy, dziennikarze zabiegający o funkcjonowanie w medialnym przekazie, zaczynają używać języka coraz ostrzejszego, bazującego na niskich pobudkach, zmuszającego często do nienawiści opisywanego przeciwnika.
Używane słownictwo, które mniej lub bardziej ma dotknąć politycznego przeciwnika odnosi się do każdej ze stron publicznego dyskursu. Nie jest tak, że to bardziej winna jest szeroko rozumiana centrolewica lub prawica. I jedni i drudzy mają w swych szeregach przedstawicieli, którym język służy niczym sztacheta do okładania politycznych przeciwników. I trzeba przyznać, że często są to sformułowania, które od zwykłego chamstwa dzieli jedynie cienka granica. Czy jednak, niezależnie jak brutalnego słownictwa używają polityczni przeciwnicy, można ich obwiniać za działania ludzi chorych, zwykłych wariatów? Zabójstwo działacza PiSu, próba zniszczenia obrazu Matki Boskiej, próba wysadzenia parlamentu, przepychanki pod kancelarią prezydenta – czy można było uniknąć tych wydarzeń, gdyby publiczny dyskurs kierował się innym słownictwem? Trudno powiedzieć. Być może jest trochę prawdy w tym, że treści publiczne kreują postawy i zachowania. Wręcz uaktywniają skryte w chorych umysłach emocje, które dają wyraz poprzez niszczenie czy zabójstwo.
Dlatego wpis Terlikowskiego, który z oburzeniem oskarża z nazwiska konkretnych polityków i dziennikarzy o przyczynienie się do ataku na obraz Matki Boskiej przez chorego wandala jest niczym innym jak kolejnym głosem w samo nakręcającej się spirali oskarżeń i nienawiści i de facto napuszczania jednych na drugich. Końca pojedynku „na słowa” nie widać. A i chyba widzowie, czyli wyborcy i czytelnicy, choć może lepiej mówić o wyznawcach, nie wydają się znudzeni brutalną, słowną szermierką. Czeka nas więc niezliczona liczba kolejnych spektakli z mniej lub bardziej wysublimowanym słownictwem, gdzie być może sztachety w rękach adwersarzy okażą się niedługo jedynie delikatnym przeżytkiem czasów minionych.

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...