30 października 2014

Kampania za publiczne

Nie trudno zrozumieć dlaczego władzom Warszawy nie zależy na prostych oszczędnościach wynikających z likwidacji gazet wydawanych przez urzędy dzielnicowe. To świetne narzędzie do promocji w czasie sprawowania władzy a przed wyborami darmowe narzędzie reklamy kandydatów na radnych. Grzechem byłoby nie skorzystać z tych ułatwień a poza tym kto im zabroni?
W 2009 roku przedstawiłem raport, z którego wynikało, że w Warszawie mamy kilkanaście tytułów lokalnych wydawanych przez urzędy dzielnicowe. Budżet Warszawy kosztowało to około 2.000.000 zł (słownie: dwa miliony złotych). W przeciwieństwie do wydawców prywatnych, redakcje gazetek urzędowych nie muszą zabiegać o czytelnika. Nie muszą, bo mają pewny budżet. Nie muszą szukać sponsorów, reklamodawców. Zwykle redagowane są i wydawane przez specjalnie zatrudnionych w tym celu urzędników lub przez firmy zewnętrzne. Są wydawane na dobrym, kredowym papierze. Na bogato!
Takim wydawnictwem jest też biuletyn śródmiejski o nazwie Wspólnicy, który niedawno trafił w moje ręce. Wrześniowy numer pisma zupełnie o niczym. Jednak wydany na świetnym papierze, z pięknymi zdjęciami i oczywiście wstępniakiem burmistrza dzielnicy z rządzącej PO. Jednak to mało. W środku pan burmistrz pojawia się na kolejnych fotografiach, przecina wstęgę, coś otwiera etc.
W zasadzie, z drobnymi różnicami wynikającymi z lokalnej specyfiki, większość tego typu wydawnictw ma podobny schemat. Prostacka, choć w ładnej oprawie, propaganda sukcesu za publiczne pieniądze. Nikt nie pomyśli, że likwidacja tego typu wydawnictw dałaby miastu, może nie decydujące, ale jednak znaczące oszczędności. Jeśli każdy grosz się liczy, zwłaszcza teraz, kiedy balansujemy na granicy dopuszczalnego prawem zadłużenia, to dobry gospodarz nie wydaje pieniędzy na błahostki.
Oczywiście, ktoś mógłby powiedzieć, że punkt widzenia autora mógłby się zmienić, gdyby znajdował się na miejscu wydających ją urzędników. Odpowiadam więc, że można bez żalu rozstać się z wydawnictwem dzielnicowym. Zrobiłem to w 2005 roku. Kiedy pełniłem funkcję zastępcy burmistrza dzielnicy Wola zlikwidowaliśmy jako zarząd wydawnictwo urzędu o nazwie „Kurier Wolski”. Można? Można.
PS
Niestety moi następcy z Platformy Obywatelskiej przywrócili tytuł, który rok wcześniej udało mi się zamknąć. Najwyraźniej trudno im się było oprzeć pokusie wydawania za nasze pieniądze wydawnictwa o małej wartości merytorycznej acz dużej wizualnej. W końcu gdzie indziej mieliby darmowe medium do prezentacji własnych zdjęć i tekstów tak słodkich, że aż robi się niedobrze.

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...