Kompletnie mnie nie interesuje komu kibicują polscy politycy, czy może raczej działacze mniej lub bardziej społeczni reprezentujący różne środowiska. Może jedynie trochę irytuje mnie kiedy były reprezentant Polski w sposób pokrętny i pozbawiony znamion logiki wygłasza tyrady na temat polskości poszczególnych zawodników naszej narodowej drużyny, i może też trochę mnie bawi, gdy inny poseł mówi, że będzie kibicował Rosjanom, jeśli zagrają fair play. To pokazuje, że jak się na czymś nie zna to lepiej zachować umiar w wygłaszanych sądach, aniżeli się ośmieszać. Gdyby jeszcze powiedział, że mają fajne koszulki, ciekawe dresy – to może mógłbym nawet wybaczyć ową ignorancję w sprawach piłki nożnej. Ale mówienie o fair play, gdy wymaga się tego od wszystkich drużyn nie wyłączając polskiej jest dziwne i wskazujące, że Robert Biedroń nie uczestniczył w plemiennym lataniu za piłką po podwórku między blokami, jak piszący te słowa. A szkoda – może we właściwym momencie zamiast podniecać się własną bezmyślnością po prostu by zamilkł.
Były piłkarz Jan Tomaszewski niewątpliwie zagalopował się w swojej krytyce polskiej reprezentacji. W swoich sądach posunął się za daleko. Odmawianie polskości i wystarczających związków z krajem Piasta kilku zawodnikom i troska o czystość narodowościową w drużynie narodowej jest co najmniej zabawna. Zważywszy, że temu samemu Tomaszewskiemu nie przeszkadzało, że nasze barwy reprezentowali naturalizowani Nigeryjczyk Olisadebe i Brazylijczyk Guerreiro. Na tej samej zasadzie powinien w sumie od czci i wiary odsądzać Podolskiego czy Miroslava Klose, bo idąc tropem myślowym naszego bohatera z Wembley to zwykli zdrajcy Ojczyzny. Tu jednak sam Tomaszewski zaskakuje, bo choć zamiast z białym orłem na piersi wystąpią z czarnym, wcale mu to nie przeszkadza i będzie kibicował drużynie niemieckiej. Muszę przyznać, że trudno mi dostrzec choć cień konsekwencji i logiki w myśleniu Tomaszewskiego.
Nie mniejsze zdziwienie wzbudzają słowa Roberta Biedronia. Mogę zrozumieć, że ktoś jest internacjonalistą. Któż nie chce pokoju i współpracy między narodami. Co prawda wypowiadanie tego typu sformułowań ma w naszym kraju znacznie inne konotacje i jeśli Biedroń mówiąc o internacjonalizmie sięga do doktryny socjalistycznej, to biorąc pod uwagę doświadczenia choćby z XX wieku z tym pojęciem, to mogę mu jedynie współczuć. To, co było dla mnie szczególnie zadziwiające, to słowa o jakimś mitycznym plemiennym zachowaniu typowym dla polskiej prawicy, a jak rozumiem objawiającym się kibicowaniem własnej drużynie narodowej. Przyznaję, że z takim sformułowaniem spotykam się pierwszy raz. Piłka nożna, jak każdy sport, polega na rywalizacji. Może mieć charakter rywalizacji klubowej, podwórkowej i w końcu narodowej. Kibic utożsamia się z barwami klubowymi i/lub narodowymi. Dorabianie do tego ideologii i czynienie zarzutu kibicom, że wspierają własną drużynę zakrawa już na jakąś paranoję. A nie inaczej odbieram słowa posła Ruchu Palikota o „plemiennym zachowaniu”. Nie ma nic złego w rywalizacji międzynarodowej. No chyba, że pan Biedroń w swym internacjonalistycznym zapędzie potępi każdą formę rywalizacji, bo może wzbudzać złe emocje narodowe.
I choć to może mało dziś „modne”, jak kilka milionów Polaków będę wspierał „naszych”. Nie będę kibicował Niemcom, Rosjanom, Grekom, Czechom, Szwedom i komukolwiek innemu. Będę kibicował Polakom. Dlaczego? Bo jestem Polakiem i jestem z tego dumny. I tyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz