17 grudnia 2010

Rolexy od Gronkiewicz-Waltz

Życie Warszawy w artykule „Kasa dla Prezesów” (16.12.2010) ujawnia, że Hanna Gronkiewicz-Waltz lekką ręką przyznała prezesom miejskich spółek nagrody za rok 2009 w wysokości prawie 420 tysięcy złotych. Niestety opinia publiczna nie może poznać uzasadnienia dla tych niezwykle wysokich nagród jakimi obdarzyła na święta swoich prezesów.

Największą nagrodę, jak wynika z ustaleń Życia Warszawy, otrzymał prezes Tramwajów Warszawskich, Krzysztof Koros – 59.574 zł. Niewiele mniejszą, a w każdym razie bardzo „przyzwoitą” otrzymali prezesi MPWiK, SPEC i Metra Warszawskiego – po 50.000 zł. Trochę gorzej wypada prezes PKiN bo jedynie 45.000 zł. W tym przypadku zapewne dlatego, że pałac jeszcze stoi, mimo, że minister Sikorski najchętniej by go zdetonował. Odrzucając jednak dowcipy, można snuć jedynie domysły, co stało za przyznaniem wysokich nagród prezesom. Niestety, jak podaje Życie Warszawy, warszawski ratusz ani myśli tłumaczyć się ze swoich decyzji.

A szkoda. Chciałbym wiedzieć, będąc mieszkańcem Warszawy, płacąc w moim mieście podatki i poniekąd przyczyniając się do bogactwa prezesów spółek miejskich, skąd Hanna Gronkiewicz-Waltz czerpie zadowolenie z oceny ich pracy. Kiedy bowiem ocenimy pracę spółki metro warszawskie przez pryzmat chociażby budowy II, nie wspominając o III linii metra, to można mieć wątpliwości czy rzeczywiście jest to spółka dobrze zarządzana. Jeśli weźmie się jeszcze pod uwagę fakt niezabezpieczenia peronów metra warszawskiego dla osób niepełnosprawnych, o czym wspominała m.in. Katarzyna Munio w czasie kampanii samorządowej, to już całkiem można się dziwić skąd tak dobre oceny pracy prezesa. Być może opinia Gronkiewicz-Waltz byłaby inna, gdyby jak niepełnosprawny student, przez brak zabezpieczeń, wpadła pod nadjeżdżający pociąg metra i wyszła z wypadku z dodatkowym uszczerbkiem zdrowia. Jestem przekonany, że jej ocena byłaby wówczas inna. Nie znaczy to oczywiście, że życzę Pani prezydent przeżywania cierpień porównywalnych do tych jakich doznał ów młody człowiek w 2008 roku (ani żadnych innych). Życzyłbym sobie jedynie, aby Prezydent mojego miasta miała choć odrobinę więcej wyobraźni. Z pobieżnych wyliczeń wynika bowiem, że zabezpieczenie krawędzi peronu metra warszawskiej stacji Centrum specjalnymi taśmami, to koszt około 60.000 zł. A więc niewiele więcej aniżeli roczna nagroda prezesa metra.

Bilans strat i zysków wydaje się prosty. Zadowolenie i bezpieczeństwo niepełnosprawnych mieszkańców Warszawy z jednej strony, z drugiej radość prezesa, że pod choinkę będzie mógł sobie sprawić Rolexa. Czy naprawdę trzeba mieć aż tyle wyobraźni, by wiedzieć, gdzie leży interes społeczny i kto naprawdę zasługuje na świąteczny prezent? Prezydent Warszawy powinna to wiedzieć. Jeśli nie wie, to znaczy, że nie ma za grosz wyobraźni.

05 grudnia 2010

Z dala od polityki...przypadek ursynowski

To, co dzieje się obecnie na Ursynowie, jest niczym innym jak łamaniem podstawowych zasad samorządności i demokracji. Hanna Gronkiewicz-Waltz i rządząca w Warszawie Platforma w imię obrony zajętych cztery lata temu stanowisk próbuje kruczkami prawnymi podważyć demokratyczne wybory i wprowadzić na stanowisko tej warszawskiej dzielnicy komisarza. Przypomina to działania, które dawno temu zawarto w krótkiej frazie,  wydawałoby się już dawno zapomnianej: ”kto nie z Mieciem, tego zmieciem”.
Po pierwsze, co trzeba odnotować, Platforma Obywatelska w wyborach do Rady Dzielnicy Ursynów uzyskała najlepszy rezultat. Spośród 25 radnych, Platformie udało się zdobyć 11 mandatów. Większość, dzięki której można skutecznie rządzić stanowi 13 radnych. Takową posiadają dwa kluby, które wyraziły chęć współpracy: Nasz Ursynów (10 mandatów) i PiS (4 mandaty). Tak więc to te kluby mogą skutecznie rządzić dzielnicą. Nie Platforma Obywatelska, której – co warto przypomnieć – brakuje dwóch głosów do skutecznego rządzenia. Kruczki prawne i inne próby blokowania procedur demokratycznych nie zmienią liczb. Matematyka jest nauką ścisłą i – przypomnijmy raz jeszcze - aby rządzić trzeba mieć głosów 13 a nie 11.

Po drugie, nowa koalicja skutecznie wybrała przewodniczącego rady. Został nim Lech Królikowski. Człowiek o wyjątkowo dużym doświadczeniu społecznym i zawodowym, varsavianista, doktor nauk humanistycznych, wieloletni prezes Towarzystwa Przyjaciół Warszawy. O doświadczeniu zawodowym jego kontrkandydata przez litość nie wspomnę. Nadmienię jedynie, że był bohaterem kilku artykułów Gazety Wyborczej (wraz z małżonką również radną dzielnicy Ursynów). Z kolei w Wikipedii, podobnej notki jak o Królikowskim, żadnej wzmianki o działaczu PO nie znajdziemy. I niech tyle wystarczy jako komentarz do porównania obu tych postaci.


Po trzecie, Gronkiewicz-Waltz ustami swojego urzędnika podważa demokratyczny wybór Przewodniczącego rady Ursynów wskazanego przez klub Nasz Ursynów. Twierdzi, iż głosowania przeprowadzone podczas sesji rady liczył pracownik urzędu dzielnicy a w statucie dzielnicy jest zapis, że ma to robić jeden z radnych. Zapomina jednocześnie, że jest to praktyka (z liczeniem głosów) stosowana od co najmniej 4 lat i wybór poprzedniego przewodniczącego rady, tego samego, który był kontrkandydatem Lecha Królikowskiego, odbył się na podobnych zasadach. O tym jednak, urzędnik Prezydent Warszawy nie wspomina. Krótka pamięć lub zamierzone pomijanie oczywistych faktów, które przemawiają przeciwko tezie Ratusza. A ta jest prosta i banalna: raz zdobytej władzy, nigdy nie oddamy!


Po czwarte, niepokojące są coraz częstsze publiczne wypowiedzi działaczy Platformy Obywatelskiej odnoszące się do konsekwencji wyboru władz dzielnicowych z pominięciem przedstawicieli PO. Otóż twierdzą oni, że rządzenie bez przychylności Ratusza, Prezydent miasta i Rady Warszawy (zdominowanej przez Platformę), koalicje powstające bez PO skazują dzielnice warszawskie na finansową zapaść. To już nic innego jak tylko próba szantażu i brak szacunku dla demokratycznego wyboru jakiego dokonali mieszkańcy Warszawy. 


Bardzo źle Hanna Gronkiewicz-Waltz zaczyna II kadencję. Mogę jej wybaczyć nieudolność przy akcji odśnieżania. Nie mogę jednak zrozumieć tej zawziętości w obsadzaniu wszystkich stanowisk przedstawicielami jedynie słusznej siły przewodniej. Nie mogę pojąć, tej histerycznej reakcji na możliwość stworzenia układu większościowego z pominięciem jej partyjnych kolegów. W końcu nie mogę zrozumieć, że dla kilku stanowisk może się posunąć do działań, które przeczą idei samorządu lokalnego i szkodzą dzielnicy Ursynów. A już całkowicie za skandaliczne uznaję, próby szantażu i wymuszenia określonych zachowań radnych sugerując możliwość wyciągnięcia konsekwencji wobec dzielnicy. Co należy rozumieć jako próbę ograniczenia dzielnicowego budżetu i tym samym zmniejszenie możliwości działania nowych, pozbawionych przedstawicieli PO, władz Ursynowa.


Jedyny, choć to mało pocieszające, zysk z wyjątkowo skandalicznych działań ratusza jest taki, że mobilizuje on w jeszcze większym stopniu mieszkańców Ursynowa i pokazuje prawdziwe oblicze Gronkiewicz-Waltz. Pozbawionej skrupułów, małostkowej postaci, dla której ważniejszy jest interes własnego ugrupowania, aniżeli Warszawy. W każdym razie hasło przewodnie Platformy w czasie wyborów samorządowych „z dala od polityki” na przykładzie ursynowskim stało się karykaturą samą w sobie. Zupełnie jak dotychczasowe działania Prezydent miasta!

06 listopada 2010

Inwestycyjna wpadka ekipy Gronkiewicz-Waltz

Dzięki www.hgw-watch.pl trafiłem na stronę www.basen-anin.strefa.pl . I przeraziłem się. Skala zaniedbań, przekłamań i zwykłego niechlujstwa inwestycyjnego władz dzielnicy Wawer, wykazana przez autora strony, jest zastraszająca. Właściciel strony we wstępie pisze: ”Znajdziemy (na stronie www.basen-anin.strefa.pl – przyp.aut.) informacje o sposobach obchodzenia zapisów umowy o realizację obiektu publicznego i metodach ochrony wyłącznie interesów wykonawcy. Tekst Raportu z 30.06.2010 jest trudny bo profesjonalny, skierowany do osób odpowiedzialnych za prowadzenie inwestycji publicznych, ale warto go przeczytać, obejrzeć dokumentację zdjęciową”. To wszystko niestety prawda.

Kolejny raz przeraziłem się oglądając materiał TVN Warszawa zatytułowany „Pierwszy basen w Wawrze przetrwa kilka lat”. Oto fragment, który zasługuje na szczególne wyróżnienie:

Dziennikarz TVN kieruje się z następującymi słowami do Prezydent Warszawy: ”Pani Prezydent, osoba, która nadzorowała budowę tego basenu zrezygnowała z tego, ponieważ powiedziała, że nie będzie się podpisywać pod fuszerką”

Odpowiedź Gronkiewicz-Waltz: ”NO TO JEJ PROBLEM”.

Czy wobec tak istotnych przesłanek wskazujących, że mogło dojść do naruszenia interesów miasta, Prezydent Warszawy może nie reagować? Inaczej – czy może tak reagować na ewidentne braki profesjonalizmu swoich partyjnych kolegów?

W sprawie budowy basenu w Aninie Katarzyna Munio radna Warszawy skierowała do władz miasta interpelację 4 sierpnia 2009 roku. Była ona efektem artykułu jaki ukazał się w prasie lokalnej (Mieszkaniec, 30.07.2009, nr 14/486, Umoczą basen w Aninie?). W tym miejscu zwracam uwagę na jeden, drobny szczegół. Radna Munio pytała m.in. o to, kiedy zostanie oddany do użytku mieszkańców nowy basen u zbiegu ulic Rzeźbiarskiej i IV Poprzecznej?

A to fragment odpowiedzi jaką uzyskała od Wiceprezydenta Paszyńskiego działającego z upoważnienia Gronkiewicz-Waltz: ”Zgodnie z par.2 pkt.3 podpisanej z Wykonawcą umowy nr UD-XIII-WIR/I/WAW/I/WAW/VII/5/1/6/08/2 z dnia 05.03.2008 wymagany termin zakończenia prac upływa 23.02.2010 r.”. I dalej: „Aktualnie planowany termin zakończenia prac jest zgodny z zapisami umowy”.

Basen został oddany do użytku w listopadzie 2010 roku. Nic dodać, nic ująć.
Pani Gronkiewicz-Waltz przybyła na otwarcie i poświęcenie nowego basenu. Oczywiście w ramach swoich obowiązków służbowych – bo przecież chyba nikt nie sądzi, że w ramach kampanii!

26 stycznia 2010

Drapacz Lekarski


Drapacz lekarski, inaczej knikus benedyktyński, to jak podaje wikipedia, roślina, która dawniej była stosowana w dużych ilościach jako środek wymiotny. Dziś z powodzeniem rolę tej, skądinąd ciekawej choć mało atrakcyjnej wizualnie rośliny, przejął marszałek Niesiołowski. Rzecz jasna jedynie w zakresie działania wymiotnego.

Od jakiegoś czasu słowa Niesiołowskiego budzić mogą odrazę. Całym sobą, każdą publiczną wypowiedzią, wicemarszałek przekonuje, że jest człowiekiem niegodnym, dalekim od umiejętności posługiwania się czystą polszczyzną, dodatkowo zabarwioną chamstwem i brakiem wyczucia. W żaden sposób nie próbuję deprecjonować Jego zasług dla niepodległości Polski. Jednak nawet niewyobrażalnie duże zasługi nie zwalniają nikogo z kultury osobistej czy zwykłej przyzwoitości. Mogę przyjąć, że w politycznej retoryce będzie on próbował wykazać wyższość Donalda Tuska nad pozostałymi kandydatami ubiegającymi się o prezydenturę. Rozumiem, że nie stać go na dobre słowo o kimkolwiek innym, jeżeli nie posiada wytatuowanego na piersi logo PO. Nawet Zbigniew Chlebowski uchodzi za lepszego człowieka niż którykolwiek przeciwnik polityczny, do czego ostatnio próbuje przekonać opinię publiczną czym bulwersuje i rozśmiesza zarazem nawet przychylnych Jego formacji dziennikarzy. Zaślepienie, brak ogłady, chamstwo i brak choćby jednej opinii pozbawionej mniej lub bardziej dosłownej złośliwości, powoduje, że na widok Niesiołowskiego dostać można odruchu wymiotnego. A szkoda, bo przecież pełniona przez Niego publiczna funkcja, może służyć nie tylko do nadzwyczaj licznych prezentacji własnego, mało atrakcyjnego emploi awanturnika, ale także budowania kultury politycznej i parlamentarnej w naszym kraju. A tak, palikotyzacja życia publicznego postępuję, a Niesiołowski staje się powoli kolejnym, dramatycznie nieprzyjemnym środkiem na nudności.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...