Od czasu, gdy obecna Marszałek Sejmu Ewa Kopacz ogłosiła, że
Platforma ureguluje sprawę in vitro mija prawie 5 lat. Przez tych kilka lat
byliśmy świadkami wielu mniej lub bardziej merytorycznych dyskusji, kilku
projektów i co najbardziej zadziwiające dwóch projektów Platformy
Obywatelskiej. A sprawa in vitro, mimo że wraca co chwila do publicznego
dyskursu nadal nie jest rozstrzygnięta. Podobną rozrywkę parlamentarzyści
Platformy zdają się fundować wyborcom , którzy walczą o swoje prawa do
legalizacji związków partnerskich. Już przecież byliśmy świadkami dyskusji,
która bardziej przypominała pyskówkę aniżeli próbę rozwiązania problemu osób
żyjących w związkach nieformalnych, wzajemnych oskarżeń o kradzież całych
artykułów z projektów ustaw a lada moment będą dwa projekty w ramach ugrupowania
rządzącego. Czy można więc oczekiwać, że komukolwiek, a zwłaszcza Platformie
naprawdę zależy na ostatecznym załatwieniu którejkolwiek ze spraw
światopoglądowych?
Jeśli przyjąć jako wyznacznik czasu potrzebnego na rozstrzygnięcie
jakiejkolwiek sprawy o charakterze światopoglądowym przez koalicję rządzącą, to
biorąc pod uwagę doświadczenia z in vitro można śmiało założyć, że kwestia
związków partnerskich nie zostanie szybko rozstrzygnięta. Biorąc jednocześnie
pod uwagę, że obok projektu Dunina może pojawić się za moment projekt Żalka, to
związki partnerskie czeka podobny los co zapłodnienie pozaustrojowe. Nic nie
wnoszące dyskusje, wałkowanie po wielokroć tych samych problemów, kierowanie
projektów do laski marszałkowskiej, odsyłanie do komisji, tysiące poprawek aż w
końcu skończy się kadencja a proces legislacyjny trzeba będzie zaczynać od
nowa. I znów naiwnym wyborcom politycy Platformy będą wmawiać, że nie starczyło
czasu, że były ważniejsze problemy i że sprawę rozstrzygną w kolejnej kadencji.
Otóż nie rozstrzygną. Kiedy zwornikiem partii politycznej
staje się potrzeba jedynie trwania przy władzy bez jasno zarysowanego horyzontu
zmian, a w jej szeregach znajdują się ludzie o poglądach nie tyle odmiennych co
wręcz wrogich, trudno oczekiwać, że partia ta może mieć spójną politykę w
kwestiach światopoglądowych. Można niemal odnieść wrażenie, że wszelkie spory
wokół spraw in vitro czy związków partnerskich są dobrym tematem zastępczym,
gdy koalicja bądź Platforma zaczyna mieć problem z bieżącą polityką. Wówczas wrzuca
do publicznego dyskursu problemy ludzi nie mogących począć dziecka w sposób
naturalny lub żyjących w związkach nieformalnych. Ci z kolei, co chwila muszą
przeżywać huśtawkę nastrojów czy za chwilę będą pozbawieni możliwości posiadania
własnego dziecka lub nadal nie będą posiadać praw jakie mają pary żyjące bez
ślubu w większości krajów zachodniej Europy.
Skoro Platforma Obywatelska w każdej sprawie
światopoglądowej idzie utartą ścieżką i na każdą ma dwa projekty, dodajmy, że
wzajemnie wykluczające, trudno oczekiwać, że dla in vitro czy związków
partnerskich zaryzykuje jedność ugrupowania. Trzeba raczej oczekiwać, że będzie
prowadzić wewnętrzne dyskusje czy pozwolić na mrożenie zarodków i zapłodnienie
pozaustrojowe lub czy dwóch mężczyzn lub dwie kobiety mogą tworzyć udany
związek. A dyskusje te parlamentarzyści PO mogą toczyć latami. I być może
jedyne czego już nie usłyszymy, to słów, że zamrożone zarodki wykorzystuje się
w przemyśle kosmetycznym oraz, że na gejów to nie ale na lesbijki to można
popatrzeć. W końcu nawet politycy Platformy czegoś się przez ostatnie 5 lat
rządów nauczyli. Otwartym pozostaje pytanie czy wyborcy też się czegoś nauczyli…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz