Koksowniki uważam za dobry pomysł. Kilka lat temu widziałem je zimową porą ustawione na głównych placach Katowic, gdzie stoją każdego roku. W zimne dni gromadziły się przy nich na przystankach grupki zmarzniętych ludzi. Spełniały swoją rolę. Dlatego pomysł władz Warszawy, aby podobne koksowniki stały na warszawskich przystankach, uważam za rozsądny.
I nawet byłbym gotów uznać, co rzadko mi się zdarza, że Pani Prezydent zasługuje w tym przypadku na uznanie, ale...
Na Placu Zawiszy ustawiono koksownik. Z nieznanych mi powodów zabezpieczono go barierkami, więc dostęp do niego jest utrudniony. Poza tym ustawiono koksownik zaraz przy przejściu dla pieszych, a więc w miejscu, gdzie po pierwsze trudno do niego podejść i się ogrzać, po drugie, gdzie rzadko kiedy gromadzi się jakakolwiek grupa oczekujących na autobus czy tramwaj. Ustawienie koksownika przy przejściu dla pieszych, w żaden sposób nie spełnia roli jaką dla niego wyznaczono. Po co stawiać koksownik w miejscu, gdzie ludzie się nie gromadzą a dodatkowo może stanowić jedynie przeszkodę przy przechodzeniu przez pasy? Tego nie wiem. Dlatego za sam pomysł władzom Warszawy należy się piątka, zaś za bezmyślną realizację jedynka.
2 komentarze:
Ech, u mnie na osiedlu od ponad 30 lat pośrodku przejścia dla pieszych stoi (na chodniku, oczywiście) latarnia. Więc co tam koksownik...
fakt...latarnię trudniej przesunąć :-) a gdzie to jest dokładnie, jeśli można spytać? To musi być ciekawe rozwiązanie w ramach małej architektury?!
Prześlij komentarz